Wielka wyprzedaż w Wałbrzychu. Opozycja niezadowolona
W Wałbrzychu trwa wielka wyprzedaż. Miasto inwestuję na potęgę, jednak w ratuszowej kasie widać dno. W kwietniu pomógł kredyt na prawie sto milionów złotych. Teraz pomóc ma sprzedaż miejskich nieruchomości. Gmina chce to zrobić za pomocą tak zwanego leasingu zwrotnego. O tym, jak on działa, mówi skarbniczka Wałbrzycha, Ewa Kłusek:
Lista nieruchomości robi wrażenie. Gmina chce sprzedać siedziby urzędu miejskiego przy ulicy Kopernika 2 oraz Słowackiego 23. Chce także za ponad czterdzieści sześć milionów złotych sprzedać zabytkową palmiarnię. Prawie dwa lata temu kupiła ją od Agencji Nieruchomości Rolnych za jedną dwudziestą tej kwoty. Nieliczna wałbrzyska opozycja od momentu opublikowania ogłoszenia o sprzedaży bije na alarm:
Według radnej Alicji Rosiak to desperackie szukanie pieniędzy. Jako dowód na poparcie swoich słów, pokazuje wykonanie budżetu Wałbrzycha za pierwsze półrocze 2014. Dochody majątkowe gminy zaplanowano na 160 mln złotych. Na razie udało się pozyskać trzynaście:
Gminy z leasingu zwrotnego korzystają rzadko. Nie robią tego na przykład Jelenia Góra, Świdnica czy Legnica. Jako pierwszy w Polsce wykorzystał to natomiast Wrocław. Dwa lata temu sprzedał trzy miejskie budynki. Jednorazowo dostał za to nieco ponad osiemdziesiąt milionów złotych. Odda sto, a jeżeli będzie chciał budynki wykupić, dołoży kolejne czterdzieści dwa. Magdalena Komers z wrocławskiego ratusza mówi, że i tak to się opłaca:
Wałbrzych jednorazowo chce zarobić 50 mln złotych. Nie wiadomo, ile będzie musiał oddać, bo przetargi jeszcze nie zostały rozstrzygnięte. Urzędnicy podkreślają, że gmina na pewno na tym nie straci. Opozycja pyta natomiast o wybór nieruchomości. Na przykład budynek przy ulicy Kopernika ratusz kupił od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zapłacić musi za niego jeszcze ponad cztery miliony złotych, ale już chce go sprzedać. Skarbniczka Ewa Kłusek mówi, że są realistami. Bo kupca znajdą tylko na atrakcyjne obiekty:
Według ekspertów leasing zwrotny to dość ryzykowne zagranie:
Pyta Łukasz Piechowiak, główny ekonomista portalu bankier.pl. W rozmowie z Radiem Wrocław podkreśla, że taka operacja jednorazowo poprawi sytuację finansów gminy i pozwoli zyskać pieniądze na inwestycje. W dłuższym okresie może się jednak odbić czkawką, bo koszty leasingu zawsze będą wyższe niż cena. Mówiąc wprost, bank nie będzie dopłacał do interesu i gmina decydując się na taki krok, musi o tym pamiętać:
O tym przekonamy się już za kilka miesięcy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.