Dolny Śląsk: Życie bez prądu
Ewa Styczyńska z EnergiiPro mówi, że do zasilenia tego domu, oddalonego od jakiejkolwiek sieci o prawie 4 kilometry potrzebna jest inwestycja o wartości kilkuset tysięcy złotych. Musieliby za nią w większości zapłacić sami mieszkańcy Wojcieszowa.
W tej sytuacji energetycy nie widzą możliwości podłączenia ich do sieci.
Tomasz Sikorski i Sylwia Jastrzębska postanowili więc korzystać z odnawialnych źródeł energii. Mają generator wiatrowy, stację akumulatorów i generator spalinowy. To jednak zbyt mało by mogli używać w domu pralki, lodówki czy dużego telewizora. Radzą sobie bez tego. Zajmują się ręczną produkcją bębnów, do czego nie potrzebują wielkich ilości energii. Bez znaczących inwestycji nie mogą jednak zmienić sposobu życia.
Sylwia Jastrzębska podkreśla, że to świadomy wybór, bo nie chcą opuścić miejsca w Górach Kaczawskich, które sami znaleźli.
Pikanterii tej historii dodaje fakt, że gdy mieszkańcy Wojcieszowa sprowadzili się do swojego domu prąd w nim jeszcze był. Zniknął zaraz po tym, jak zapłacili pozostałe po wcześniejszych mieszkańcach długi za energię. Zasilanie zostało 13 lat temu odcięte przez sąsiedni kamieniołom, który zlikwidował transformator w rejonie złoża Silesia. Nieco później nieznani sprawcy ukradli też słupy linii energetycznej. Nic nie wskazuje na to, by była możliwa jej odbudowa, która jest nieuzasadniona ekonomicznie. Ewa Styczyńska z Energii Pro podkreśla jednak, że technologie się zmieniają i za kilka lat to, co jest niemożliwe, może być wykonalne i opłacalne.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.