Wcinajcie jabłka. Na złość Putinowi (PRZEGLĄD PRASY)
Z przyjemnością patrzyłem jak o 17.00 tłum rockandrollowej owsiakowej młodzieży stał na Przystanku Woodstock w milczeniu, trzymając ręce na sercu. Ciepło robiło się na duszy, podczas wieczornej transmisji z placu Piłsudskiego, gdzie nieprzebrana rzesza warszawiaków śpiewała wraz z artystami z wielkim emocjonalnym zaangażowaniem piosenki powstańcze. Starzy, młodzi, berbecie...
Uroczystości przebiegły godnie i spokojnie, w nastroju podniosłym, okraszonym nieskrywaną serdecznością pary prezydenckiej. Choć historyk Jan Żaryn zapewniał, że jest za co buczeć a polityk Zbigniew Kuźmiuk podpowiadał, że to doskonała okazja do wygwizdania źle rządzących, było spokojnie.
Mam nadzieję, że z powodu szacunku dla powstańców, a nie z przyczyny sprawności organizatorów, skutecznie odfiltrowujących gwizdków i buczków. Mniejsza zresztą o to wszystko. Najważniejszy powód do wzruszeń to było obcowanie z tym niesamowitym, fantastycznym pokoleniem Kolumbów. Rano w studiu telewizyjnym pojawili się dwaj weterani. W momencie gdy zapaliła się lampka kamery, gdy prowadzący ich przedstawił, zerwali się szarmancko na nogi, salutując telewidzom. Ten starszy, dziewięćdziesięciolatek przyznał jednak: "duch jest mocny, ale ciało mdłe...". Jak ich nie kochać, za ten optymizm, za poczucie humoru, za pogodę ducha, za to, że mówią" warto było" a nie mówią: "nie o take Polskie walczylim".
Szukałem w internecie informacji ilu ich jeszcze jest z tych kilkudziesięciu tysięcy, które chwyciły za broń 70 lat temu. Nie wiadomo. Nie dotarłem do danych. Jan Komasa, ten 33-latek, który najpierw nakręcił "Salę samobójców" a teraz porwał się na "Miasto 44", mówił o kilkunastu tysiącach powstańczych widzów podczas pokazu jego filmu na stadionie narodowym. Mam nadzieję, że się nie przejęzyczył, że jest ich wciąż wielu.
Aha, to miał być przegląd prasy. No więc w Gazecie wyborczej jest fragment z rozmowy Andrzeja Wajdy z Janem Nowakiem-Jeziorańskim, który mówił: "wiedziałem, że Zachód nam nie pomoże, ale nie miałem odwagi powiedzieć dowódcom AK: Nie róbcie powstania".
A poza tym? Poza tym, wcinajcie jabłka. Na złość Putinowi. Ten pomysł chwyta, trzeba się przyłączyć. Sadownicy mówią, że wystarczy, jeśli podwoimy liczbę zjedzonych jabłek. To się da zrobić. Ale uwaga: nie słyszałem, aby odpuszczono zakaz picia w parku jabola, pod pretekstem czynu patriotycznego .
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.