Strzelał do syna, kula przeszła na wylot. Finał głośnej sprawy
Biegli orzekli co prawda, że 50-latek cierpi na zaburzenia osobowości i tymczasowo aresztowany przebywa w więziennym szpitalu, ale może odpowiadać karnie. Akt oskarżenia przeciw niemu wpłynął właśnie do sądu w Jeleniej Górze.
Prokuratura ustaliła, że 50-latek posiadał broń nielegalnie, a do tego znęcał się nad rodziną. On sam zaprzecza i twierdzi, że broń wypaliła przypadkowo. Śledczy nie dają jednak wiary jego wyjaśnieniom, ponieważ pozostali członkowie rodziny tę sytuację przedstawili zupełnie inaczej.
Mężczyzna stanie przed sądem pod zarzutami nielegalnego posiadania broni i amunicji, znęcania się nad rodziną i usiłowania zabójstwa.
Do zdarzenia doszło 10 lutego w ośrodku na górze Grzybowiec podczas rodzinnej awantury. Po strzale mężczyzna zamknął się w budynku dawnego schroniska między Piechowicami a Jagniątkowem. Do poddania się namawiali go policyjni negocjatorzy, a zatrzymania dokonali w końcu wrocławscy antyterroryści. O postrzeleniu syna pogotowie powiadomiła matka chłopca, która uciekła wraz z 13-letnią córką. Lekarze zaalarmowali policjantów, a ci otoczyli budynek. Po kilku godzinach negocjacji zatrzymali w końcu podejrzanego.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.