Piszkowice: Ośrodek w końcu uratowany (POSŁUCHAJ)
Posłowie przegłosowali gwarantowane świadczenia dla porzuconych i często nieuleczalnie chorych dzieci. A właśnie 50 takich zajmuje się ośrodek niedaleko Kłodzka. W Piszkowicach porzucone i ciężko chore dzieci utrzymywane były tylko z datków ludzi dobrej woli.
Siostry zakonne, które prowadzą placówkę, co miesiąc bały się, że w następnych nie dadzą już rady pomóc swoim podopiecznym. Dzisiejsze głosowanie sprawiło, że ośrodek dostanie na każde z dzieci prawie 1700 zł. Henryka Szczepanowska ze Stowarzyszenia "Przyjaciele Piszkowic" nie ukrywa, że dla niej to najszczęśliwszy dzień w życiu.
Za zmianą w ustawie głosowało 296 posłów, 145 wstrzymało się od głosu.
Przypomnijmy, w kwietniu - po latach walki - dzięki staraniom Henryki Szczepanowskiej ze Stowarzyszenia "Przyjaciele Piszkowic" - w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej doszło do bezprecedensowego spotkania.
Pojawili się na nim szefowie kilku resortów, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, NFZ i Rzecznik Praw Dziecka. Okazało się bowiem, że ośrodki, takie jak ten w Piszkowicach, gdzie dzieci wymagają stałej, specjalistycznej opieki, a są często porzucone przez rodziców zostały pominięte w istniejącej ustawie. W efekcie dostają pieniądze tylko na lekarstwa.
Środki na pobyt, opiekę, rehabilitację, jedzenie, czy środki higieniczne zakłady musiały organizować same. Piszkowice działają tylko dzięki zbiórkom wśród mieszkańców i akcjom charytatywnym. Problem dotyczy w skali kraju około 400 dzieci, w Piszkowicach ponad 40.
Teoretycznie koszty pobytu i rehabilitacji powinni ponosić rodzice, ale wychowankowie najczęściej zostali po porostu porzuceni. Szpitale nie podejmą się opieki, bo mali pacjenci wymagają stałego nadzoru, a nie tymczasowego. Domy Dziecka nie są z kolei przystosowane do potrzeb maluchów. Wiele z nich wymaga żywienia dojelitowego, wspomagania oddychania, ciągłej rehabilitacji. W Piszkowicach mają to zapewnione. Sale są bardzo dobrze wyposażone. Opieka jest fachowa. Wielu pracowników do tego stopnia zżyło się z podopiecznymi, że przejęło nad nimi prawną opiekę.
W październiku 2013 r. zakład odwiedził prezydent Komorowski obiecując, że zrobi wszystko by załatać dziurę w prawie. I po kilku miesiącach udało się doprowadzić do spotkania, które dało nadzieję. Podjęto decyzję, że finansowanie pobytu w ośrodku spadnie na samorząd, na terenie którego urodziło się chore dziecko.
To rozwiązanie zlikwidowałoby problem, z którym Piszkowice walczą od lat. Pojawiła się wówczas jeszcze jedna dobra wiadomość. Zakłady Leczniczo-Opiekuńcze zostałyby wpisane w katalog podmiotów, które mogą korzystać z Ustawy o Pieczy Zastępczej, jak również zmiany Kodeksu Rodzinnego w zakresie orzekania pieczy zastępczej wobec dzieci, które są bardzo ciężko chore i wymagają długotrwałej opieki medycznej. To rozwiązanie problemu dzieci porzuconych i tych, które znajdują się w ośrodku przez biedę w rodzinnym domu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.