Dresiarz w muszce atakuje
"Mirosław Klose - Król strzelców z Opola" - tak zaczyna się sobotnie wydanie Gazety Wyborczej. Klose jest najskuteczniejszym piłkarzem na Mundialu. Mamy właśnie finałowy weekend i to z tej okazji Wyborcza przypomina, że reprezentant Niemiec jest trochę nasz. Klose - świetny strzelec wyjechał, nam został Janusz Korwin-Mikke, strzelający w twarz jak to mówią młodzi "z liścia". Wczoraj, podczas oficjalnego spotkania organizowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, spoliczkował Michała Boniego. Tak uregulował rachunki sprzed lat ponad 20, gdy to lansował lustrację, za co został nazwany przez Boniego idiotą i oszołomem. A że Boni później sam przepraszał za swe kontakty z PRL-owską bezpieką, więc Korwinowi się chamsko czknęło.
Michał Danielewski z Gazety Wyborczej pisze w komentarzu zatytułowanym "Dresiarz w muszce atakuje": "Korwin-Mikkemu wydaje się, że jest gentelmanem. To typowe urojenie w przypadku dresiarza. Nawet takiego w muszce. (...) Czas posłużyć się medialną klauzulą sumienia i powiedzieć bandycietop. (...) To zwyczajny polityczny bandytyzm, bez żadnych podstaw filozoficznych. To ideowe prostactwo, które karmi się resentymentem i żądzą zemsty" - pisze Michał Danielewski.
Współczuję Michałowi Boniemu, ale może to i dobrze się stało? Może trzeba takich spektakularnych wrednych zachowań, byśmy przejrzeli, aby nie powiększało się grono zwolenników gościa, który traktowany jest jako oryginał a okazuje się nieobliczalny i groźny. Aby powszechne stało się przekonanie, że należy mu powiedzieć to, co na swoim portalu wykrzyczał Tomasz Lis, cytując klasyka: "Spieprzaj dziadu!".
Czy to polityka, czy dziadostwo? Niestety, zmieniam temat, a dylemat pozostaje. Waldemar Pawlak, zdaniem Wyborczej mało nie wysadził w powietrze koalicji a więc i rządu. Zaszarżował w Sejmie, domagając się wyjaśnień w sprawie przeszukań u ludowego VIPa posła Jana Burego. Ładnie gadał, mówiąc, że to tworzenie atmosfery szantażu przed głosowaniem. Ale publicyści piszą, że chodziło nie o dobro ogólne a o prywatę czy raczej osobiste porachunki z Januszem Piechocińskim. A Janusz Piechociński, co prawda opanował sytuację, zagłosowal z kolegami zgodnie z życzeniem Donalda Tuska ale też chce wyjaśnień. I mówi, że chodzi nie tylko o Podkarpackie. To o co jeszcze chodzi? Szykuje się kolejny gorący tydzień polityczny w samym środku kanikuły. Ale na razie, na szczęście mamy weekend mundialowy. Dziś "Mecz pokuty" (Wyborcza), jutro Klose i koledzy Lewandowskiego. Tyle naszego.
Do usłyszenia się z państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.