Basenowa pustka: W Wałbrzychu zamkną kolejne kąpielisko

Wałbrzyska kąpiel pod chmurką z problemami. Z ekspertyzy zleconej przez Centrum Sportowo – Rekreacyjne „Aqua-Zdrój” wynika, że obiekt po prostu nie nadaje się do użytku. Jak mówi dyrektor zarządzający centrum Mariusz Gawlik w najgorszym stanie jest niecka tego basenu:

Jak prezentuje się basen pokazujemy na zdjęciach w galerii. Pustą nieckę otacza wysoka, dawno niekoszona trawa. W ubiegłych latach o tej porze było tam już pełno, najczęściej młodych ludzi. Dla nich brak basenu oznacza po prostu wakacyjną nudę:

To jest możliwe, bo wyboru w Wałbrzychu zbyt dużego nie ma. W całym powiecie czynny ma być tylko jeden, nieduży basen w Głuszycy. Dla porównania w sąsiednim powiecie świdnickim są cztery, a licząc same niecki to aż dziewięć. Zresztą Wałbrzych to jedyne duże miasto na Dolnym Śląsku, w którym taki, odkryty basen ma być nieczynny. Nic dziwnego, że sprawa robi się polityczna, a opozycja jest oburzona. Mówi Szymon Heretyk z SLD:

Władze zapewniają, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Pierwszego dnia wakacji obiekt w dzielnicy Rusinowa jest jednak zamknięty i kompletnie nieprzygotowany do startu. A Mariusz Gawlik pytany o to czy ruszą odpowiada w taki sposób:

Osoby odpowiedzialne za rekreację w Wałbrzychu odsyłają do otwartego w ubiegłym roku Aqua-Zdroju. Tam co prawda wypoczywać można nad wodą i w wysokim standardzie, ale wyłącznie pod dachem.

Wałbrzyszanie zwracają także uwagę na koszty. Bilet ulgowy na basen przy ulicy Bystrzyckiej kosztował dwa złote sześćdziesiąt groszy za cały dzień. W Aqua – Zdroju to co najmniej sześć złotych za godzinę:

Na koszty zwraca uwagę także opozycja. Jednak w zupełnie innym kontekście:

Miasto na samą budowę Aqua-Zdroju wraz z kredytem wyda sto sześćdziesiąt milionów złotych. Do utrzymania ma także baseny szkolne, właśnie kompletnie przebudowywany jest ten przy czwartym liceum. Problemu wakacji to jednak nie rozwiązuje. Zwłaszcza, że brakuje nie tylko basenów. W regionie wałbrzyskim i świdnickim nie ma ani jednego oficjalnie zgłoszonego kąpieliska pod chmurką. Z tych organizowanych na dziko Iwona Jędraszczyk z Sanepidu radzi po prostu nie korzystać:

Taką kąpiel w najlepszym przypadku zakończyć możemy z zatruciem pokarmowym. Nie mamy jednak wątpliwości, że przy tak małym wyborze, chętnych do ryzykowania nie zabraknie.

Zobacz też: Nieczynne kąpieliska niosą zagrożenie