Plucie i środkowy palec - ciemne strony finału ekstraklasy
Jeszcze kilka sezonów temu sympatyków basketu ze Zgorzelca i Zielonej Góry łączyła kibicowska przyjaźń. W trwającej rywalizacji o mistrzostwo Polski próżno szukać po niej śladu.
Kto wygra?
Podobnie dzieje się w tegorocznej rywalizacji między Stelmetem i Turowem. Już we wcześniejszej fazie sezonu kibice z Zielonej Góry skandowali na trybunach "wiecznie drudzy!", nawiązując w ten sposób do pięciu przegranych przez PGE finałów mistrzostw Polski.
Eskalacja wzajemnej niechęci nastąpiła podczas dwóch pierwszych spotkań finałowych w Zgorzelcu. Zawodnicy mistrza Polski byli lżeni i opluwani z trybun przez miejscowych kibiców. Dostało się także obecnym w hali ich małżonkom i sympatiom, pod adresem których posypały się niecenzuralne wiązanki. Zielonogórzanie nie pozostali dłużni. Czujne oko kamery wychwyciło jak Przemysław Zamojski, reprezentant Polski i skrzydłowy Stelmetu pokazuje w stronę J.P Prince’a środkowy palec. Lider Turowa nie podał z kolei w rewanżu ręki na przywitanie Zamojskiemu.
Gorąco było także na parkiecie w trakcie spotkania i na obu ławkach trenerskich. Z jednej strony można to zrozumieć - gra toczy się wszak o mistrzostwo Polski. Z drugiej jednak wywieranie presji na sędziach, permanentne krytykowanie ich decyzji (zwłaszcza przez zielonogórzan) oraz wymuszanie fauli - zawsze pozostawia spory niesmak. I nawet gorące, bałkańskie temperamenty trenerów obu finalistów, nie są tu wystarczającym usprawiedliwieniem.
- Chcemy emocji i gorącej atmosfery na trybunach, ale nie tego chamstwa i plucia, którego byliśmy świadkami podczas dwóch pierwszych spotkań finałowych - przyznali zgodnie w Radiu Wrocław koszykarscy eksperci - Szczepan Radzki i Bartosz Wiśniewski:
W finałowej rywalizacji mistrzostw Polski (do czterech zwycięstw) PGE Turów prowadzi 2:0. Dwa kolejne spotkania rozegrane zostaną we wtorek i czwartek w Zielonej Górze.
fot. Grzegorz Bereziuk
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.