Tajemnicza śmierć: Nie pobili go policjanci
Mężczyzna zmarł w połowie maja w swoim mieszkaniu w dzielnicy Sobięcin. Przed śmiercią powiedział dzieciom, że został pobity przez policjantów.
Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok nie potwierdza tej wersji. Ostateczna przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana, na ciele nie znaleziono żadnych śladów świadczących o pobiciu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyzna chorował na zaawansowanego raka krtani. Mężczyzna dzień przed śmiercią kilka godzin spędził na komendzie.
- Po jakimś czasie stwierdził, że czuje się lepiej. Zachowywał równowagę, więc policjanci nie mieli podstaw, by dalej go zatrzymywać. Z komendy wyszedł w stanie dobrym - mówi aspirant Joanna Żygłowicz:
Mężczyzna zostawił szóstkę dzieci, które trafiły do placówki opiekuńczej. Pięcioro jest niepełnoletnich. Po śmierci ojca zostały sierotami - kilka lat wcześniej zmarła ich matka. Rodzina mieszkała na poddaszu, regularnie korzystała z zasiłków oraz z pomocy opieki społecznej.
Śledztwo prokuratury wciąż trwa, doniesienie złożył najstarszy syn zmarłego.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.