Przejąć podwórko i wygonić obcych

Powiem tak: to wspaniale, że mamy zarządzenia. Przepisy być muszą - szkoda tylko, że nie ułatwiają życia. Jako mieszkanka ulicy Kościuszki (co nie ma żadnego znaczenia, bo ten problem dotyczy bardzo wielu miejsc we Wrocławiu) jestem wykończona tym, że nie mogę zwyczajnie zaparkować przed domem. Nie podejrzewałam się o to, że będę dzwonić do straży miejskiej, by donieść na innego kierowcę, który postawił auto tam, gdzie nie powinien. Przez myśl mi nie przeszło, że będę zaczepiać obcych ludzi siedzących w samochodach, by się dowiedzieć, czy tu mieszkają. Właścicielami mojego podwórka są wspólnota i gmina, ale urzędnicy nie są zainteresowani wyznaczeniem miejsc parkingowych dla mieszkańców. Może dlatego, że nie będą one płatne, nie wiem. Wydaje mi się, że jeżeli jacyś ludzie chcą wziąć sprawy w swoje ręce, by zarządzać terenem, dbać tam o porządek, a co za tym idzie zabrać ten kłopot z głów urzędników, to może warto zmienić zarządzenie?