Czy śnieg, czy skwar, muszą chodzić
Dzieci ze szkoły podstawowej w Kuźniczysku (gm. Trzebnica) do przemaszerowania na lekcje wychowania fizycznego czy zajęcia komputerowe mają około...tysiąca metrów. Dla nich taki spacer to norma, bo szkoła jest podzielona między dwa budynki.
Kilometrowe spacery są szczególnie uciążliwe dla najmłodszych uczniów, ale na piętnastominutowe marsze narzekają także piątoklasiści.
Czy to się zmieni? Na razie jest to nie możliwe, a problem trwa od co najmniej od...30 lat. Dyrekcja tłumaczy, robi co może, żeby przymusowe spacery były jak najmniej uciążliwe.
- Ten czas jest wykorzystywany maksymalnie. Przy tej okazji dzieci poznają gatunki drzew, śpiewają. A starsze, które przychodzą na w-f, mają rozgrzewkę - przekonuje Elżbieta Taraszczu-Gaweł, dyrektorka szkoły.
Dodatkowo, plan lekcji został tak przygotowany, że wędrówki odbywają się tylko przed ostatnią lekcją i nie więcej niż dwa razy w tygodniu. Jednak to tylko półśrodek, bo jedynym prawdziwym rozwiązaniem byłaby budowana dodatkowego skrzydła szkoły - tłumaczy dyrektorka.
Placówka podlega pod gminę Trzebnica. Burmistrz Marek Długozima rządzi od ośmiu lat i jak tłumaczy właśnie teraz przychodzi czas na Kuźniczysko. Projekt przebudowy placówki - remont starego gmachu i budowa dodatkowego skrzydła z salą gimnastyczną i sześcioma klasami, został wpisany do wieloletniego planu inwestycyjnego Trzebnicy. W najbliższych tygodniach zostanie ogłoszony konkurs na projekt nowego budynku - szacowany koszt to 5 mln zł, termin i źródło finansowania niestety na razie bliżej nieznane.
Uczniowie - mimo, że mają dopiero kilkanaście lat - mówią że znają już życie. I że raczej do końca podstawówki będą maszerować. Nauczyciele starają się znaleźć pozytywne strony przymusowych wędrówek ludów. Urszula Borowa, która uczy historii i języka polskiego nie ma wątpliwość, że nawet maszerując można się czegoś nowego nauczyć.
Lidia Kędziora, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, która dystans między dwoma budynkami pokonuje od...30 lat. - Sprawia mi to radość - przekonuje nauczycielka.
Z wędrówek, szczególnie najmłodszych dzieci, nie są za to zadowoleni w dolnośląskim kuratorium oświaty.
- W XXI wieku wolelibyśmy takich sytuacji nie mieć - mówi wicedyrektor kuratorium Janina Jakubowska. Jakubowska nie ma jednak wątpliwości, że dyrekcja szkoły robi wszystko co może - lekcje zostały nawet zsynchronizowane z lokalnym PKS-em, żeby czasem udawało się dojechać, a nie maszerować na zajęcia. Wina leży po stronie gminy, która chyba zapomniała o tych dzieciach - dodaje Jakubowska.
Kiedy gmina postawi nowy budynek - nie wiadomo, tym bardziej że przed nami wybory samorządowe. Jednak nie wszystko stracone. Na dobry początek urzędnicy planują zbudować...chodnik.
Posłuchaj całego materiału:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.