KGHM daje milion złotych! Za co?
Odkąd górnicy zeszli z wydobyciem rudy poniżej kilometra pod powierzchnią ziemi, co jakiś czas z szybu wentylacyjnego w okolicach Jerzmanowa k. Głogowa wydostaje się odór przypominający zgniłe jajka.
W wojnie na smrody w tym przypadku to człowiek przegrywa z naturą:
Pani Irena mieszka w okolicy. Dla niej życie w takim fetorze to tylko jeden minus. Drugi to strach.
Bo przecież wszyscy wiedzą, że czysty siarkowodór to trucizna...
fot. Cpl Salvador R. Moreno/Wikipedia
Doktor Leszek Truszczyński, szef Miedziowego Centrum Medycyny Pracy w ciągu ostatnich lat dokonał wśród mieszkańców z tego regionu setek analiz i zapewnia, że powodów do jakichkolwiek obaw nie ma:
Tylko, że takie argumenty stanowczo odrzuca inny reprezentant świata medycyny. Grzegorz Woźniak, wspierający mieszkańców Jerzmanowej dentysta z Głogowa jest przekonany, że skoro siarkowodór da się wyczuć, to znaczy, że już jego stężenie przekracza normy:
Milion złotych do wzięcia! Do tej pory kilkanaście firm z całej Polski przedstawiło własne projekty na uporanie się z niechcianym aromatem. Jedni proponują wykładanie szybu wentylacyjnego specjalnymi matami żelowymi pochłaniającymi odór. Inni sugerują ozonowanie czy wręcz zraszanie preparatami zapachowymi. Większość tych metod jest już wykorzystywana jednak nawet w połączeniu nie dają one stuprocentowego efektu. Dlatego szefowie holdingu są skłoni zapłacić nawet 1 milion złotych za skuteczną receptę na pozbycie się smrodu. Każdemu, pod warunkiem, że metoda będzie skuteczna. Fot. Creative Commons / Agnico-Eagle |
Jerzmanowa od kilku dni jest jedyną wsią w Polsce, w której działają aż dwie niezależne stacje analizujące powietrze. W jednej z nich pracuje Rafał Kołodziej (na zdjęciu poniżej) inspektor Centrum Badania Jakości:
W ciągu ostatnich miesięcy fetor we wsiach jest nieco mniejszy. Przede wszystkim dlatego, że naukowcy opracowali specjalne maty żelowe, które absorbują część substancji siarkowodorowych. Jednak do tej pory nie udało się stworzyć technologii, która w 100 proc. wyeliminowałaby smród. Dlatego Adam Butyński, prezes lokalnego stowarzyszenia Degno Vita zarzuca holdingowi łamanie prawa:
Gdy w Zagłębiu Miedziowym zatrzęsie się ziemia i pęknie dom, przewrócą się meble, czy rozbije telewizor, to Polska Miedź niemal natychmiast wypłaca mieszkańcom odszkodowania. Zdaniem rzecznika holdingu, Dariusza Wyborskiego takiej samej zasady nie można jednak zastosować w przypadku fetoru:
Zdaniem pani Ireny z Jerzmanowej nikt na razie nie zamierza się jednak wyprowadzać:
Tylko, że czekanie na technologię, oznaczałoby miliony złotych strat dziennie. Obliczyli to zresztą dyrektorzy różnych wydziałów kopalń Polkowice-Sieroszowice i szybów wentylacyjnych Głogów Głęboki. Ci sami dyrektorzy, którzy na co dzień mieszkają właśnie w Jerzmanowej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.