Wrocław: Wycofają catering ze szkół!
W powiecie wrocławskim jest 240 szkół podstawowych. Tylko w 49 gotuje się na miejscu obiady. Reszta korzysta z cateringu. W ogromnej większości funkcjonują też sklepiki ze słodyczami. Miasto chce to zmienić i planuje w żywieniu dzieci prawdziwą rewolucję.
- Często firmy cateringowe bazują na półproduktach. Jedzenie przywożone jest zazwyczaj w plastikowych naczyniach i od razu podawane. Dyrektorzy nie zdają sobie sprawy z tego, co finalnie dzieci dostają na talerzu. To może wyglądać i pachnieć pięknie, ale... zawierać chemię, barwniki, konserwanty - mówią rodzice uczniów.
Ale dla szkół tak jest wygodniej: Nie muszą się martwić o utrzymanie kuchni o personel.
Po pierwsze Departament Edukacji chce już od września zatrudnić miejskiego dietetyka. Miałby pomagać w układaniu jadłospisów, szkolić dyrektorów, przeglądać listy zakupów, aby upewnić się, że stołówki bazują na dobrych jakościowo produktach. Ale to nie wszystko.
Miasto chce całkowicie wycofać ze szkół catering!
- Zorganizujemy centralne stołówki, które będą dowoziły posiłki tam, gdzie do tej pory funkcjonował catering. Chcemy mieć kontrolę nad tym, co jedzą dzieci - mówi Jarosław Delewski, dyrektor Departamentu Edukacji.
Pomysł jest innowacyjny, bo w Polsce można raczej odwrotny trend zauważyć. Gminy idą w stronę cateringu. Ale nie wszystkie szkoły są nowym pomysłem zachwycone, bo okazuje się, że przy odrobinie fantazji i wysiłku można tak zorganizować catering, że posiłki są zdrowe. W Zespole Szkolno - Przedszkolnym nr 16 przy Wietrznej we Wrocławiu powstał autorski projekt.
Szkoła powołała komisję przetargową, w której skład wchodzą rodzice. To oni przygotowują kryteria, czyli tzw. specyfikację.
- Określiliśmy na przykład w kryteriach ile w kiełbasie musi być mięsa, a pomidorów w keczupie. Sami też ułożyliśmy sezonowe menu. Pomysł zdał egzamin. Obiad je w szkole już większość dzieci - mówi dyrektor, Małgorzata Mazur. - Dużo zależy więc od nas. Mamy wpływ na to, czy zupa jest gotowana na bazie proszku czy prawdziwego wywaru mięsnego.
fot. Hayford Peirce/Wikipedia
Ze szkół mogą też zniknąć sklepiki z niezdrową żywnością. W tym roku Rada Ministrów pozytywnie zaopiniowała projekt PSL nazywany często "tarczą anty-fastfoodową dla szkół".
Nowelizacja przewiduje wprowadzenie zakazu sprzedaży, a także reklamowania niezdrowego jedzenia w przedszkolach, szkołach podstawowych i gimnazjach. Posłowie PSL zdefiniowali, jaka może być maksymalna zawartość cukrów, tłuszczów czy szkodliwych kwasów w żywności i napojach dostępnych w sklepikach szkolnych oraz automatach znajdujących się na terenie szkół. Za sprzedaż niezdrowych produktów nie będzie można nikogo ukarać, ale dyrektorzy zyskają możliwość szybkiego rozwiązania umowy ze sprzedającym, który je dzieciom zaoferuje.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.