Na Dzień Kobiet były rajstopy i kawa [ARCHIWUM RADIA WROCŁAW]
Dzień Kobiet idealnie wpisywał się więc w strategię socjalistycznej propagandy, a większości do dziś źle kojarzy się z czasami PRL-u. Okres "błędów i wypaczeń" dotyczył niestety także sposobu świętowania Dnia Kobiet.
Organizowano okolicznościowe akademie, były przemówienia i toasty. W miejscach publicznych pojawiały się portrety kobiet pracujących w różnych zawodach. Obchody święta miały przypominać obywatelom o wielkich ideach socjalizmu. Sekretarze partii chętnie w ten dzień honorowali działaczki medalami.
TU.prw.pl - Jak kobiety chcą spędzić swoje święto?
Komunistyczny scenariusz przewidywał wręczanie paniom w zakładach pracy prezentów i kwiatów (najczęściej goździków), których odbiór musiały często pokwitować. Wśród najbardziej popularnych upominków były towary deficytowe na rynku takie jak: rajstopy, ręczniki, ścierki, mydła, kawa czy herbata.
Niektórzy pracodawcy mieli większy gest. Popularna "Przyjaciółka" z 1965 roku relacjonowała: "Spółdzielnia Gromada wywiozła czołowe pracownice z województwa łódzkiego na wysokość ponad tysiąca metrów. Tylko w ten sposób pracująca kobieta może oderwać się od trosk i kłopotów. Nie dociera tu swąd garów, krzyk dziatwy, a nawet chrapanie męża".
Kronika Filmowa z 1976 roku informowała zaś o bardziej praktycznym upominku: "Fabryka w Rzeszowie sprawiła paniom piękny prezent. Uniwersalny odkurzacz. Nie tylko zbiera kurz, ale wykonuje osiem innych czynności" .
TU.prw.pl - O kobietach na dzień kobiet
"Zaszalał" za to zakład włókienniczy z Łodzi. Na łamach lokalnego pisma chwalił się: "Robotnice z Zakładów im. Obrońców Warszawy dostały na Dzień Kobiet piękny prezent: gabinet kosmetyczny otwarty przy fabryce. Praca przy wrzecionach niszczy cerę, powoduje deformację palców. W gabinecie panie poznają zasady racjonalnej pielęgnacji urody. Ceny są tu niskie, a efekty olśniewające. Dla tak pięknych żon mężowie zaczną wcześniej wracać do domu"".
Same panie miały niewygórowane oczekiwania. Pytane w 1969 roku o swoje oczekiwania związane z ich świętem wrocławianki mówiły na antenie Radia Wrocław m.in. o tym, żeby "najdroższy zaproponował słodką randkę", "szef w pracy był od rana do wieczora uśmiechnięty i zadowolony pracowników" oraz by "mąż po 15 latach wziął swoje ubranie, wytrzepał porządnie i odwiesił nareszcie je do szafy".
Mężczyźni próbowali stanąć na wysokości zadania i oprócz sprzątania, zmywania i zrobienia okolicznościowego obiadu, starali się obdarować swoje panie materialnymi upominkami. W erze pustych półek sklepowych było to sporym wyzwaniem. Z pomocą spieszył Dziennik Telewizyjny, który np. w 1975 roku podpowiadał: "Oczywiście muszą być kwiaty. Najtańsze - goździki, są w cenie 50 zł za sztukę, a wiadomo przecież, że wypada kupić co najmniej trzy. Polecamy też sznur sztucznych pereł: kosztuje zaledwie 80 zł.".
Panom, którzy ofertę handlu uważali za niewystarczającą, Dziennik proponował zakup losu na loterii. "Kosztuje zaledwie 20 zł, a konsekwencje trudno przewidzieć" - reklamowali ten pomysł autorzy.
Wśród innych popularnych upominków królowały woda perfumowana "Pani Walewska" bombonierka z państwowych zakładów oraz - będące obiektem pożądania wielu pań - pończochy z nylonu.
Dziś panowie mają nieporównywalnie większy wybór. Klasyczny goździk za kilka złotych i niewiele droższe rajstopy nie załatwią już sprawy. Wybór i możliwości są praktycznie nieograniczone, podobnie jak oczekiwania pań. Począwszy od tych romantycznych jak śniadanie podane do łóżka czy bukiet róż i butelka wina, przez te bardziej praktyczne jak karnet do SPA, kończąc na najbardziej wyszukanych jak: diamentowe kolczyki czy nawet samochód.
Jedno się nie zmieniło. Propagandowe hasło, o tym, że "8 marca jest tylko raz w roku" wielu mężczyzn nadal odczytuje na swój charakterystyczny sposób: "jak dobrze, że tylko raz w roku".
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.