Zarzuty w sprawie tragicznej śmieci
Czteroletnia Ola zginęła przez źle zamontowane liny. Do zdarzenia doszło w lipcu ubiegłego roku w parku w Szczawnie Zdroju.
Według śledczych zawinił pracownik firmy, która prawie pięć lat temu zabezpieczała drzewa. 52-latek źle dobrał liny i jak mówi prokurator Ewa Ścierzyńska, bardzo źle je zamontował.
Mężczyzna usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczynki oraz narażenia zdrowia i życia ludzi przebywających w parku. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Komentuje Leszek Mordarski: Do tragedii doszło podczas spaceru Wałbrzyszan: 4-letniej Oli, jej ojca i kuzynki po miejskim parku. Podczas pozowania do fotografii przy jednym z drzew, nagle rozległ się rozrywający powietrze głośny trzask. W jednej chwili potężne drzewo zaczęło się walić. Ojciec zdążył tylko krzyknąć, by dzieci uciekały. Sześcioletnia kuzynka dziewczynki zdążyła, czteroletnia Ola zginęła na miejscu, przygnieciona potężnym konarem. Słyszałam jak przełamywała się kora drzewa a następnie potężny huk - relacjonowała Radiu Wrocław świadek zdarzenia. Burmistrz Szczawna mówił po wypadku, że władze wiedziały o złym stanie drzew w parku. To, które zwaliło się na bezbronne dziecko, było spięte linami. Przyczyną zdarzenia mogło być pęknięcie jednej z lin - powiedział Tadeusz Wlaźlak. Po wypadku park został zamknięty. Władze uzdrowiska nie patrząc na to, że drzewo jest ponikiem przyrody, nakazały usunięcie pozostałych, zagrażających ludziom, konarów. Ostatecznie lipa została ścięta. Wypadek zbulwersował lokalną społeczność. - Musiało dojść do tragedii, żeby się coś ruszyło - komentowali mieszkańcy Szczawna i pobliskiego Wałbrzycha. |
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.