Quo vadis Śląsku Wrocław? (Analiza)
Kibice biją na alarm. Śląsk zajmuje 13. miejsce w tabeli ekstraklasy i ma tylko cztery punkty przewagi nad KGHM Zagłębiem Lubin i Podbeskidziem Bielsko. Jeśli Wrocławianie nie wygrają niedzielnego meczu z Ruchem Chorzów, marzenia o awansie do pierwszej ósemki prysną jak bańka mydlana.
Czy to przypadek? Okazuje się, że nie. Fakty są bezdyskusyjne. To, że Śląsk nie wygrał spotkania od 3 listopada nie powinno nikogo dziwić.
Przeanalizujmy zatem:
Trener Stanislav Levy jest szkoleniowcem Śląska od 3.09.2012. W tym czasie zespół rozegrał w ekstraklasie 49 spotkań, w których zdobył 65 punktów. Bilans bramkowy 67:69. Statystyka meczów u siebie nie jest najgorsza, ale tych rozegranych na wyjeździe bije na alarm. Przez półtora roku pod wodzą Czecha Śląsk wygrał tylko 5! (słownie pięć) takich meczów. Lech ma ich 14, Legia 12 a choćby Piast 11. Z drużyn aktualnie występujących w ekstraklasie w tym czasie mniej wyjazdowych zwycięstw od Śląska - po 2 - mają tylko drużyny Widzewa i Korony. Zatem dalekie miejsce wrocławskiego zespołu nie powinno nikogo dziwić. Wszak od dawna wiadomo, że wygranymi na własnym boisku można zapewnić sobie utrzymanie, ale żeby grać o coś więcej trzeba zwyciężać na stadionach rywali.
Dla porównania. Pod wodzą Oresta Lenczyka od września 2010 do sierpnia 2012 Śląsk był najlepszym punktowo klubem w Polsce. U siebie wygrał 17 a na wyjazdach 13 spotkań. Tak dużej liczby wygranych na boiskach rywali nie miał w tym okresie żaden inny polski klub. Legia odniosła 12 wyjazdowych zwycięstw, Ruch 11 a Wisła 10. I trener Lenczyk potrzebował na ten sukces 55 spotkań w ekstraklasie (zaledwie o 6 więcej niż ma teraz Stanislav Levy). Śląsk pod wodzą Lenczyka zdobył 104 punkty, a gdy na ławce siedzi Levy ma ich tylko 65!
Gdy szkoleniowcem Śląska był Ryszard Tarasiewicz Wrocławianie zdobyli 85 punktów (w 66 meczach). Na wyjazdach wiodło im się podobnie jak teraz, ale u siebie odnieśli 15 zwycięstw, zanotowali 9 remisów i doznali także 9 porażek. Pod wodzą Levego Śląsk wygrał u siebie tylko 11 spotkań...
Może zatem trzeba przyjąć za normę to co teraz dzieje się w ligowe tabeli. Liczby są bezdyskusyjne a fakty nie kłamią. Śląsk chyba nie może grać teraz lepiej. I nie wytłumaczą tego urazy piłkarzy, jesienna kontuzja Sebastiana Mili, stan kadry czy też fakt, że obrońcy znaleźli sposób na Marco Paixao. Wystarczą dwa ostre wejścia na początku meczu i Portugalczyk nie ma już tak dużej ochoty do gry. Zamiast wznosić ręce po strzelonych golach rozkłada je bezradnie po kolejnych starciach z rywalami.
Nieoficjalnie wiem jak wygląda analiza meczów i treningi taktyczne pod wodzą Stanislava Levego. Oficjalnie chyba lepiej nie będę o tym pisał...
Patrząc na powyższe zestawienie wnioski nasuwają się same. Kontrakt Levego w Śląsku wygasa wraz z końcem sezonu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.