Dramat w górach. Ojciec postrzelił syna
Później zamknął się w budynku dawnego schroniska na górze Grzybowiec między Piechowicami a Jagniątkowem. Do poddania się namawiali go policyjni negocjatorzy, a zatrzymania dokonali w końcu wrocławscy antyterroryści.
49-latek wczoraj wieczorem postrzelił syna. Nieznane są ciągle okoliczności strzelaniny, bo mężczyzna jest obecnie pod opieką lekarzy.
Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji potwierdza tylko, że został zatrzymany. O postrzeleniu syna pogotowie powiadomiła matka chłopca, która uciekła z budynku wraz z 13-letnią córką.
Pozostał tam tylko 49-latek. Lekarze zaalarmowali policjantów, a ci otoczyli dawne schronisko na górze Grzybowiec.
Po kilku godzinach negocjacji zatrzymali w końcu podejrzanego. Według nieoficjalnych informacji życiu postrzelonego 16-latka nic nie grozi.
Wystrzelona do niego kula przeszła na wylot.
Posłuchaj:
Jak mówi Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej komendy miejskiej, mężczyzna zamknął się w domu i groził samobójstwem. Nie chciał się poddać, więc antyterroryści zdecydowali się na wejście siłowe. Nieoficjalnie wiadomo, że mężczyzna miał problemy z długami. Jeszcze dziś ma zostać doprowadzony do prokuratury. (Na zdjęciu Edyta Bagrowska) |
Mężczyzna, który postrzelił swojego 16-letniego syna był poszukiwany przez policję z Łodzi w sprawie o oszustwa. W dawnym schronisku na górze Grzybowiec nie był jednak zameldowany.
Jak ustaliło Radio Wrocław, jest również poważnie chory. Prawdopodobnie zostanie także przebadany przez psychiatrów, którzy określą, czy w czasie postrzelenia syna był poczytalny. Nieznane są natomiast nadal jego motywy. Prawdopodobnie zanim sięgnął po broń doszło w domu do awantury. 49-latek nie miał pozwolenia na broń palną i nie wiadomo, skąd ją wziął.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.