Kto zapaćkał sobie mundur?
Obaj półtora roku temu uczestniczyli w wypadku drogowym.
Byli pijani, żaden nie przyznał się jednak do kierowania autem, żaden też nie chciał powiedzieć kto prowadził samochód.
Prokuratura, choć dołożyła starań i pieniędzy na ekspertyzy, musiała złożyć broń i umorzyć śledztwo. Policjanci pozostali w służbie.
PRZECZYTAJ: Komendant: Policjanci stracą pracę!
- Postępowanie dyscyplinarne wobec nich umorzono, ale komendant wojewódzki zdecydował o wszczęciu procedury administracyjnej, dzięki której obaj funkcjonariusze mają zostać usunięci ze służby - mówi Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej:
Petrykowski wyjaśnia, że policja musiała zaczekać na decyzję prokuratury i dopiero wtedy mogła rozpocząć swoje procedury administracyjne:
Jeśli policjanci zostaną usunięci ze służby przez komendanta wojewódzkiego, będą mieli prawo odwołać się od jego decyzji do Komendy Głównej.
Rota ślubowania policjanta: Ja obywatel Rzeczpospolitej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczpospolitej Polski porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia. Wykonując powierzone mi zadania, ślubuję pilnie przestrzegać prawa, dochować wierności konstytucyjnym organom Rzeczpospolitej Polskiej, przestrzegać dyscypliny służbowej oraz wykonywać rozkazy przełożonych. Ślubuję strzec tajemnicy państwowe i służbowej, a także honoru, godności i dobrego imienia służby oraz przestrzegać zasad etyki zawodowej. |
Komentuje Leszek Mordarski (Radio Wrocław)
Znam przypadek komendanta policji, który po zakrapianej imprezie poprosił kolegę (także policjanta) o odwiezienie do domu. Po dotarciu na miejsce, zabrał kierowcy kluczyki i wezwał patrol drogówki. Pijany kolega stracił prawo jazdy, stracił też pracę i policyjną emeryturę. Świnia z tego komendanta!
Burzliwa dyskusja, jaka rozpętała się na naszej antenie po interwencji dziennikarskiej Piotrka Słowińskiego przerosła wszelkie oczekiwania. Zbulwersowani słuchacze mówili, że "swój swojemu krzywdy nie da zrobić", że "to skandal", wreszcie że "policjanci zamiast służyć przykładem, dali jasny instruktaż nabijania w butelkę ich samych, kiedy dojdzie do wypadku z udziałem pijanego kierowcy".
Chwała komendantowi z Wrocławia, że poruszony falą tych komentarzy postanowił coś w tej sprawie zrobić. Wreszcie z szeregów policji zostaną wytrzebione te "dwie wstrętne czarne owce" - napisałbym tak ze szczerą ochotą i radością mniej więcej półtora roku temu. Dziś pytam o przepływ informacji w policji. Służba szczyci się nowoczesnym sprzętem, namierzaniem przestępców za pomocą satelitów i innych gadżetów, współpracą z Interpolem, laptopami w niemal każdym radiowozie.
Może z Wrocławia jest za daleko do Jeleniej Góry, ale już w samej Jeleniej przecież z prokuratury do komendy policji, to tylko "rzut kamieniem". Mało tego, przecież bezpośredni przełożony policjantów, którzy zbierali dowody na miejscu wypadku musiał wiedzieć o dochodzeniu - chyba jest jakieś składanie raportów w policji .... czy nie?
Kto zapaćkał sobie mundur? Czy tylko dwaj pijani policjanci? Ile jeszcze podobnych spraw wyjdzie na jaw? Tak sobie myślę, może trochę naiwnie, że komendant wojewódzki do głebi poruszony jeleniogórską sprawą niedługo powie nam o kolejnych postępowaniach w sprawie funkcjonariuszy niegodnych noszenia munduru. A może nie powie, bo przypadek z Jeleniej Góry był karygodnym, ale tylko wyjątkiem.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.