Wądroże Wielkie i wielki spór
Chcą odwołać radnych, bo nie podoba im się sposób zarządzania gminą. Grupa mieszkańców z Wądroża Wielkiego zarzuca samorządowcom między innymi brak pomysłów na rozwój okolicznych wsi czy słabe zaangażowanie w pozyskiwanie pieniędzy unijnych.
Jednak jednym z najważniejszych argumentów jest przychylność radnych dla budowy elektrowni wiatrowych. Wójt gminy Seweryn Sterc nie rozumie, dlaczego zwolennikom referendum nie podobają się wiatraki, skoro o tej inwestycji mówi się od 2008 roku.
- Radni uważali, że w okolicy są inwestorzy, którzy proponowali budowę wiatraków, a u nas nic się nie dzieje. Namawiano więc, aby wójt zorganizował spotkanie z inwestorami, którzy przystąpiliby do budowy takich wiatraków na terenie gminy. Jest to inwestycja, która nie kosztuje gminę nic, a przynosi dość duże pieniądze do budżetu gminy.
Z szacunków przygotowanych przez wójta wynika, że na 35 wiatrakach gmina mogłaby zarabiać nawet 3,5 miliona złotych rocznie. Taka kwota to 1/3 budżetu Wądroża.
Więcej na ten temat Akcji Reakcji Radia Wrocław.
Posłuchaj:
Wiatrakowy biznes na Dolnym Śląsku nabiera rozpędu. Powstają kolejne farmy, ale właściwie w każdym przypadku trudno ominąć protesty lokalnej społeczności. Obawy i argumenty są zawsze te same: szkodliwy wpływ tak zwanych infradźwięków, odstraszanie turystów, spadek wartości działek. Przypomnijmy, te najgłośniejsze wiatrakowe spory w ostatnich latach. Radio Wrocław wybrało się ze swoim satelitarnym wozem m.in. do Smardzowa. Dwóch inwestorów chciało tam postawić prawie 20 prądotwórczych instalacji. Protestujący powołują się na badania i konkretne dokumenty. Według nich życie w bezpośrednim sąsiedztwie wiatraków może powodować depresję, osłabienie układu odpornościowego, padaczkę, bóle głowy, a nawet zaburzenia neurologiczne. Dowodem na to mają być ogromne migracje ptaków, które żyją w pobliżu wiatraków. Inwestorzy przekonują jednak, że to mity, bo na całym świecie - również na Dolnym Śląsku powstały farmy, które nie wyrządziły nikomu krzywdy. W styczniu spór się rozstrzygnął. Farmy nie będzie! Mieszkańcy złożyli 267 uwag do planu zagospodarowania przestrzennego. Wszystkie dotyczyły budowy wiatraków. W opublikowanym zarządzeniu czytamy, że te wnioski zostały przez Wójta UWZGLĘDNIONE. "Wspólne działanie daje efekty skali niewyobrażalne dla jednego człowieka. Mieszkańcom udało się wywalczyć zmiany w planie zagospodarowania dla Smardzowa" - napisali zadowoleni mieszkańcy na swojej stronie tuż po wydaniu decyzji. Upór okazał się także skuteczny w gminie Pielgrzymka. W batalię przeciwko budowie farmy na terenie Wojcieszyna zaangażowało się mnóstwo mieszkańców. Prezes Stowarzyszenia Agroturystycznego Gór Kaczawskich Jacek Barciszewski przekonywał, że strategia rozwoju gminy Pielgrzymka nigdy nie przewidywała wiatraków. "Zostały nam narzucone bez konsultacji i z naruszeniem prawa. Byliśmy zaskoczeni, że potężne, prawie 200-metrowe wiatraki będą stały tak blisko naszych domów. Spokojna i malownicza kraina pomiędzy Grodźcem, Wilczą Górą i Ostrzycą miała stać się jedną wielką elektrownią najeżoną masztami przewyższającymi te trzy wzniesienia i rozbłyskającą w nocy dziesiątkami czerwonych lamp ostrzegawczych" - mówił podczas wywiadów. W grudniu Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu unieważnił plan zagospodarowania terenów dla elektrowni wiatrowej w Wojcieszynie. Inwestor wycofał wniosek o pozwolenie na budowę. Wg protestujących to pierwszy przypadek na terenie Zagłębia Miedziowego, gdzie w protest przeciwko wiatrakom zaangażowało się aż tyle osób. Takiej skuteczności nie mieli mieszkańcy gminy Legnickie Pole. Mimo protestów pierwsze turbiny w parku wiatrowym Taczalin ruszyły w sierpniu 2013 r. To największa w okolicach Legnicy inwestycja w odnawialne źródła energii. 22 stumetrowe wieże - turbiny wyprodukowała firma z Niemiec. Wartość całej inwestycji wynosi 400 mln zł, z czego 40 mln pochodzi ze środków unijnych. Właścicielem parku jest spółka EWG Taczalin. Budowa farmy, nie zakończyła jednak sporu wśród mieszkańców. Do dziś toczą się procesy w sądach różnych instancji. Przeciwnicy doszukują się różnych uchybień ze strony inwestora, ale również gminy. Bez sprzeciwu mieszkańców udało się natomiast wybudować farmę na polach koło Zagrodna w powiecie złotoryjskim. Wytwarza ona tyle energii, ile zużywa 40-tysięczne miasto. Wiatraki będą pracować przez 20 lat. Przedstawicielom inwestora udało się przekonać, że są niegroźne dla zdrowia. NIe było żadnych protestów. W ramach podziękowania inwestor przekazał gminie darowizny na sumę 250 tys. zł. Jeszcze większy zysk wiąże się z podatkami. Rocznie do kasy gminy wpływa 1,3 mln zł. Według Wojewódzkiego Biura Urbanistycznego dobre miejsca do lokalizacji elektrowni wiatrowych to powiaty: oławski (część południowa), strzeliński (północna, środkowa i wschodnia), wrocławski (w części środkowej), ząbkowicki, dzierżoniowski i świdnicki (pas od Ząbkowic Śląskich, przez Dzierżoniów, aż do granic miasta Świdnica, okolice Marcinowic, Żarowa i Jaworzyny Śląskiej), średzki (cała południowa część, od granic Środy Śląskiej), jaworski (północna część, od Jawora do granic powiatu), legnicki (południe od Legnicy i Chojnowa, wzdłuż A4 oraz fragment na południowym wschodzie), złotoryjski (północna i środkowa część), zgorzelecki (okolice Bogatyni, Sulikowa i fragment przy granicy z powiatem lubańskim i bolesławieckim), oleśnicki (pas na południu od Oleśnicy i Sycowa, do granicy województwa), trzebnicki (okolice Trzebnicy), wołowski (na wschód od Wińska), lubiński (okolice Lubina), górowski (pasmo w środkowej części), polkowicki (pasma w części północnej i wschodniej), głogowski (okolice miejscowości Kotla) oraz południe i północny wschód Wrocławia. |
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.