Spalarnia opon za oknami (PROTEST)
Jednego z młodych ludzi zaintrygowała nazwa substancji. Gdy odkrył, że ten czarny, gęsty olej wytwarza się w wysokiej temperaturze ze starych opon, mieszkańcy Kłopotowa, Miroszowic i południowo-zachodniej części Lubina powiedzieli "STOP". Pod petycją o wstrzymanie budowy zakładu podpisało się prawie 1000 osób. Tylko, że władze gminy wydały pozwolenie na budowę już dwa lata temu.
Mieszkańcy nie ukrywają, że do tej pory nikt nie przedstawił im szczegółów inwestycji. Wiedzę na temat technologii czerpią głównie z internetu. Barbara Skórzewska z Kłopotowa odnosi wrażenie, że budowa zakładu miała być jak najdłużej utrzymywana w tajemnicy.
- Chodzi o spalarnię opon. Nie chcemy, aby ona powstała w sąsiedztwie naszych domów. Tym bardziej, że dotarliśmy do karty opisu przedsięwzięcia, z której wynika, że chodzi o odległość nie większą niż 600 metrów. Wszystkie odpady poprodukcyjne wchodzą do ziemi i to latami oddziałuje na środowisko. Nie jest to proces, którego efekty zobaczymy w ciągu roku czy dwóch, ale osoby młode odczują na sobie efekty za kilkanaście lat.
I choć prace nad raportem oddziaływania środowiskowego oficjalnie zakończą się za kilka dni, to inwestor nie zgadza się z taką opinią.
Zbigniew Rusów, prezes zarządu spółki zapewnia, że przyjęta technologia wymusza utylizację opon w hermetycznych komorach ciśnieniowych bez udziału tlenu. Nie ma więc mowy o spalaniu.
Inwestor nie chce toczyć wojen z mieszkańcami. Wręcz przeciwnie - uważa, że każda ze stron może skorzystać na budowie zakładu. Mieszkańcy dostaną propozycję dobrze płatnej pracy, do gminy trafią podatki, inwestor zrobi dobry interes a spora część opon nie trafi na wysypisko śmieci.
Czy w takiej sytuacji jest możliwe osiągnięcie kompromisu? Posłuchaj Akcji Reakcji Radia Wrocław:
Cz. I
Cz. II
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.