Różne oblicza Zalewu Mietkowskiego

Zjeżdżam z drogi krajowej nr 35 w Tworzyjanowie, by po chwili, w Maniowie skręcić w lewo i dotrzeć do celu. Kilka minut później wspinam się już na wał, za którym kryje się największe dolnośląskie jezioro zaporowe.

Będzie woda, czy nie będzie? Jeszcze w listopadzie nasz tekst "Zamki i... statki na piasku" wzbudził przecież niemałe kontrowersje.

Tym razem niespodzianki nie było. Poziom wody jest taki sam, jaki można było obserwować od miesięcy. Podobno wiosną ma być wyższy. Na razie, korzystając z okazji, że "plaża" taka ogromna, postanowiłem się przespacerować. Wystarczyło zaledwie pół godziny, by powstała ta banalna opowiastka, w której wiosna nie poddaje się zimie, a przyroda walczy z cywilizacją. Zresztą... sami zobaczcie.

CAŁĄ GALERIĘ ZDJĘĆ ZNAJDZIECIE TUTAJ

Woda, błotko i... nawierzchnia bitumiczna

O wodzie już było, ale żeby zobaczyć ją z bliska, trzeba najpierw przebrnąć przez "plażę". To nie Międzyzdroje. Piasku tutaj jak na lekarstwo. Więcej jest kamieni, oszlifowanych przez fale korzeni i patyków. Przede wszystkim jednak tony błota.

O dziwo, w niektórych miejscach, zalanych niegdyś przez wodę, można zobaczyć resztki asfaltowej drogi. To jednak zbyt mało, żeby poczuć twardy grunt pod nogami. Odradzam stanowczo spacer szpileczkach, a nawet czułenkach. Lepiej wziąć ze sobą kalosze.

A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy

W pewnym momencie coś gruchnęło. Huknęło... a może zadudniło? Trudno powiedzieć. Przez kilka sekund nie mogłem odpędzić myśli, że pękł jakiś wał czy tama i zaraz zmyją mnie hektolitry wody. Nic bardziej mylnego. To tylko ogromna chmara dzikich ptaków, których tysiące obsiadły wysepki na zalewie, zerwała się do lotu. Wystraszył je mały samolot, przelatujący nisko nad głowami spacerujących ludzi.

W celu dogodnej obserwacji ptaków, wybierając się na wycieczkę na Zalew Mietkowski, zalecam wziąć ze sobą lornetkę. Amatorów "ptaków żelaznych" odsyłam do pobliskich Mirosławic. Na tamtejszym lotnisku można zamówić sobie turystyczny lot Cessną. Tanio nie jest. Za przelot z Mirosławic nad Mietków i z powrotem zapłacimy jakieś 100 zł. Sam lot nie trwa jednak zbyt długo.

Nie budźcie borsuków na wiosnę

Niektóre drzewa wyglądają tak, jakby już za moment miały wybuchnąć na nich pąki. Inne, jak ta brzoza, chylą czoła ku ziemi. Spacerowicze korzystają z pogody, a ślężańskie niedźwiedzie i borsuki zapewne smacznie śpią. Pod jednym z drzew znalazłem ciekawą jamę. Niestety, zabrakło mi odwagi, by zapuścić się głębiej i sfotografować jej wnętrza. Lepiej nie niepokoić ewentualnego gospodarza.

Horror w biały dzień!

Na koniec ważny apel! Po udanym spacerze, wracając szczęśliwie do domu, oprócz kaloszy i lornetki, które się z pewnością przydały - zabierzcie ze sobą swoje śmieci! Nad Zalewem Mietkowskim jest ich wystarczająco dużo. Butelki (bez listów), woreczki (rozkładające się jakiś miliard lat), a nawet... urwana głowa lali. Naprawdę gratuluję autorom tej artystycznej instalacji. Musieli się sporo nagłówkować, tym bardziej, że wielki kontener na śmieci stoi pusty!