Cmentarne kamery są nieetyczne?
Około 200 poprzewracanych i porozbijanych nagrobków mają na swoim koncie nieznani sprawcy, którzy w ubiegłym roku pojawili się na legnickim cmentarzu komunalnym. Atakowali kilka razy. Między innymi tuż przed dniem Wszystkich Świętych i w Noc Wigilijną.
Do tej pory policji nie udało się trafić na ślad sprawców. Funkcjonariusze nie dysponują nawet rysopisami wandali - stare kamery umieszczone jedynie przy bramach nie zarejestrowały niczego podejrzanego.
System nadzoru nad cmentarzem jest daleki od doskonałości. Pracownicy codziennie wieczorem zamykają wszystkie bramy wejściowe, ale do rana ponad 50-hektarowego terenu pilnuje tylko jeden ochroniarz. Zwykle nie opuszcza on stróżówki i nawet nie wie, co się dzieje w przeciwległym krańcu nekropolii.
W mieście dobiega właśnie końca montaż supernowoczesnego systemu monitoringu. Kamery są tak zaprogramowane, że mają alarmować dyżurnych policji i straży miejskiej na widok porzuconego bagażu, czy choćby tablic rejestracyjnych poszukiwanego auta. Koszt przedsięwzięcia to ponad 4 miliony złotych.
Jednak już wiadomo, że kamery nie będą skierowane w stronę nekropolii. Powód? Takiej idei sprzeciwia się prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski. - Montowanie kamer na cmentarzu, zasieki, fosy to absurdalna rzecz z punktu widzenia kultury czy wrażliwości, którą mamy wpojoną w domach. Ta wrażliwość wynika też z człowieczeństwa. To miejsce (cmentarz - przyp. red) powinno się samo bronić.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.