Uratował chłopca, ale stracił obie nogi
Nie dostał medalu, nie szukał poklasku, a 5-letnie dziecko z Jelcza-Laskowic zawdzięcza mu życie.
Kiedy Zbigniew Śmiech spacerował brzegiem rzeki zauważył, że chłopiec pośliznął się i wpadł do wody. Był grudzień 2009 roku. Mimo to mężczyzna bez wahania rzucił się w lodowaty nurt i... uratował dziecko - Tak jakby mnie ktoś z katapulty wyrzucił - opowiada:
Przypłacił za to zdrowiem. Najpierw chorował na ciężkie zapalenie płuc, później amputowano mu obie odmrożone nogi. - Zrobiły się granatowe - wspomina pan Zbigniew. Teraz, 4 lata po tragedii postanowił odszukać chłopca. Nie dla profitów, tylko z ciekawości - zapewnia.
- No ja bym teraz zobaczył tego małego. Płakać mi się chce, ale chciałbym zobaczyć tę buzię uśmiechniętą - przyznaje. - Trzeba było widzieć te jego łapki, jak się zacisnęły. Te rączki. Jak on się biedny... po prostu trząsł się. Nie mógł z siebie słowa wypowiedzieć. Podałem go kobiecie, mówię - niech pani szybko biegnie do samochodu. I już...
Posłuchaj, jak wspomina tamten wieczór:
Chociaż Zbigniew Śmiech musi poruszać się na wózku zaznacza, że nigdy nie żałował decyzji sprzed 4 lat. Tragedia pomogła mu wyjść z nałogu alkoholowego i poprawić kontakt z rodziną. Dziś jest wolontariuszem w stowarzyszeniu Życie. - On woli to życie, które teraz jest, od tego, co było poprzednio - mówi jego szefowa Alicja Najderska:
Każdy, kto ma jakiekolwiek informacje o uratowanym chłopcu, może się skontaktować ze Stowarzyszeniem Życie z Jelcza Laskowic, w którym działa Zbigniew Śmiech.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.