Bez śledztwa ws. "korupcji" w PO
Nie będzie śledztwa w sprawie oferowania pracy w "Polskiej Miedzi" w zamian za poparcie dla szefa dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej. Legnicka prokuratura kończy postępowanie wyjaśniające - przede wszystkim dlatego, że KGHM nie jest instytucją państwową, ale spółką prawa handlowego.
Zdaniem prokuratorów pojęcie "płatna protekcja" dotyczy jedynie firm i instytucji państwowych. Obecnie do Skarbu Państwa należy niespełna 32 proc. pakiet udziałów miedziowego holdingu, zatem jest to spółka w większości należąca do prywatnych akcjonariuszy.
Śledczy przeanalizowali również zachowanie wszystkich osób związanych z nagraniami, na których miały paść obietnice pracy, czy sprowadzenia rodziny do Polski.
- Nawet jeśli w rozmowach między politykami padły sugestie, że w zamian za to trzeba będzie oddać głos na konkretnego kandydata to nie chodziło przecież o wybory do Parlamentu, administracji samorządowej czy na Prezydenta kraju - tłumaczy rzecznik prokuratury Liliana Łukasiewicz i dodaje: kodeks karny, ani żadna inna ustawa nie pozwala nam ingerować w wewnętrzne sprawy partii.
Jacek Protasiewicz mówi Radiu Wrocław, że liczy, że ta decyzja zamknie wszelkie komentarze:
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył europoseł Piotr Borys. Polityk tak komentuje odmowę wszczęcia śledztwa:
Po ujawnieniu sprawy w mediach zawieszeni zostali działacze dolnośląskiej Platformy, w tym dwaj posłowie Norbert Wojnarowski i Michał Jaros.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.