Nowe stawki za poprawki. I bunt
Chodzi o drastyczną podwyżkę cen za powtarzanie przedmiotów i objęcie nowym taryfikatorem nawet tych żaków, którzy zyskali prawo do powtarzania zajęć w poprzednich semestrach. Pieniądze powinny wpłynąć na konto Uniwersytetu do 15 października, stąd tak zdecydowane kroki.
- Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy szczegółowych wyliczeń dotyczących wzrostu kosztów oraz odpowiedzi ze strony Władz Rektorskich na postulaty zgłaszane przez studentów w trakcie podjętego przez nich protestu - pisze w liście przewodniczący samorządu Karol Przywara.
Stawki faktycznie wzrosły drastycznie ze 155 zł do nawet 1500 złotych. Poza tym uczelnia pobiera opłaty także od studentów, którzy nie zaliczyli kursów w poprzednim roku akademickim, czyli przed wprowadzeniem nowych cen. Studenci powinni się liczyć z brakiem reakcji, bo znowelizowana w tym roku ustawa o szkolnictwie wyższym dokładnie precyzuje, czego uczelniom nie wolno.
Prawo gwarantuje studentom bezpłatną rejestrację, czy ocenę pracy dyplomowej, ale nie darmowe powtarzanie przedmiotu. Ich cena to także wewnętrzna decyzja uczelni. Ministerstwo może się jednak pochylić na tym, dlaczego studenci nie dostają wciąż odpowiedzi i dlaczego prawo ma w tym przypadku zadziałać wstecz.
Rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego, Jacek Przygodzki, tłumaczy, że sprawa jest poważna i wymaga rzetelnego przygotowania, dlatego wciąż nie ma odpowiedzi. Poza tym Senat zadecydował, że studenci będą mogli rozkładać opłaty na więcej rat, a dziekani będą mogli decydować o tym, czy żacy muszą powtarzać i płacić za cały etap kształcenia, czy tylko wybrane segmenty - np. ćwiczenia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.