Piłkarze Śląska odejdą z klubu?
Jeśli chodzi o właścicieli przełomu się nie spodziewam. To typowa próba sił. Miasto chcąc przejąć Śląsk wymyśliło drogę licytacji, ale Zygmunt Solorz przeprowadził niezwykle skuteczny kontratak. Efekt to złożenie wniosku o upadłość i niepewność co będzie dalej.
Ta niepewność musi udzielać się także piłkarzom Śląska. Oficjalnie wierzą, że wszystko będzie w porządku i zespół będzie grał dalej z powodzeniem w ekstraklasie. Mniej oficjalnie wiadomo, że są zmęczeni sytuacją i chcieliby doprowadzić do jak najszybszego wyjaśnienia sprawy.
I trudno im się dziwić. Od wielu miesięcy czekali na zaległe premie choćby za zdobycie mistrzostwa Polski czy też ligowe zwycięstwa. Po transferze Waldemara Soboty dostali zaległe pensje, ale dług klubu wobec zawodników nadal jest znaczny. Aby piłkarze mogli rozwiązać umowy z winy klubu konieczne są zaległości sięgające 3 miesięcy jeśli chodzi właśnie o pensje. Śląsk wypłacając pieniądze piłkarzom po transferze Soboty widmo czarnego scenariusza oddalił.
Premie za wygrane mecze i sukcesy w rozgrywkach wciąż nie są jednak rozliczone i nie wiadomo, kiedy będą. W tej sytuacji trudno dziwić się, że ciszej lub głośniej mówi się o niepewności w szatni Śląska.
Trzeba oddać piłkarzom, że problemy finansowe nie wpływają na ich występy na boisku. Pokonali drużynę Lecha Poznań, świetnie grali w eliminacjach Ligi Europy i swoją postawą zasługują na szacunek i uznanie.
Problemy jednak się piętrzą. Wniosek o upadłość klubu to zapalające się pomarańczowe, bo jeszcze nie czerwone światełko. Widzew taki wniosek zgłosił półtora roku temu i w ekstraklasie gra, ale w łódzkim klubie nie dzieje się dobrze. Jak będzie w Śląsku - trudno jednoznacznie odpowiedzieć.
Piłkarze chcą zostać i grać dla wrocławskiej drużyny - to jasne. Tworzą zgrany kolektyw i odnoszą sukcesy. Co jednak będzie wtedy, kiedy sytuacja stanie się nie do wytrzymania - ciężko przewidzieć. Okienko transferowe jest oczywiście zamknięte, ale kto wie czy w przerwie zimowej zawodnicy masowo nie będą chcieli opuścić wrocławskiego klubu.
W rękach właścicieli pozostaje zadanie, żeby ich zatrzymać. Jeśli tego nie zrobią walka o najwyższe cele w kraju pozostanie mrzonką.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.