Śląsk Wrocław - Lech Poznań 2:0
Dwie bramki z pierwszej połowy dają zwycięstwo. Pierwszą bramkę w 23 minucie strzelił Tomasz Hołota, który głową, po dośrodkowaniu Dudu pokonał Krzysztofa Kotorowskiego.
Drugie trafienie – tym razem nogą – w 41 minucie dołożył Marco Paixao, wykańczając dwójkową akcję z Sebino Plaku i precyzyjnym strzałem spoza pola karnego podwyższył prowadzenie. Lech w pierwszej połowie nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę. Najbliżej szczęścia był Manuel Arboleda, ale jego uderzenie głową, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, okazało się niecelne.
W pierwszej połowie nie zabrakło także ostrej walki. Sędzia Marcin Borski pokazał 6 żółtych kartek, po trzy dla każdej ze stron. Zaraz po przerwie, goście w końcu oddali celny strzał, ale techniczne uderzenie Kaspera Hamalainena, nie sprawiło żadnych trudności Rafałowi Gikiewiczowi.
Inaczej było już chwilę później kiedy Gergo Lovrencsics, po podcince z lewej strony pola karnego zmusił bramkarza Śląska do znacznego wysiłku, bo ten przeniósł piłkę nad poprzeczką. Jeszcze bliżej gola było, po kiksie Adama Kokoszki w 50 minucie. Bartosz Ślusarski znalazł się wtedy w sytuacji sam na z Gikiewiczem, ale… nie trafił w piłkę.
Śląsk zdołał odpowiedzieć dopiero w 62 minucie, jednak strzał z dystansu Sebino Plaku wybronił Kotorowski. Przewagę nadal miał jednak Lech, ale miał też Ślusarskiego, który w 70 minucie znów znalazł się sam na sam z Gikiewiczem i tym razem nawet zdołał oddać strzał, ale zamiast w bramkę, przymierzył w trybuny.
Bliżej szczęścia chwile później był Śląsk, ale mocne uderzenie Tomasza Hołoty nie zaskoczyło Kotorowskiego. W końcówce obie drużyny grały cios za cios, ale żaden nie doszedł celu, a bramkowe sytuacje marnowali Szymon Pawłowski i Marco Paixao.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.