Kac po Sobocie i ręka w nocniku?
Bywa alkoholowy, ale jak można przekonać się we Wrocławiu bywa także zupełnie inny. No dobrze, do rzeczy. Sobota przez duże "S" to oczywiście Waldemar Sobota - jeden z najlepszych piłkarzy Śląska Wrocław, który jest już zawodnikiem Club Brugge.
Kac - to coś co po odejściu Soboty pozostało.
I oczywiście nie ma tu żadnej winy Waldka. Na jego miejscu każdy z nas zrobiłby to samo. Po świetnych występach w Lidze Europy i meczu reprezentacji z Danią po prostu musiał odejść. Ma 26 lat i był to ostatni dzwonek na wyrwanie się z szarej ligowej rzeczywistości. Obok piłkarskiego rozwoju liczą się też pieniądze. W Belgii będzie zarabiał 4-5 razy tyle co w Śląsku. A zdanie niektórych, że Club Brugge jest słabszą drużyną od zespołu Stanislava Levego, bo Śląsk wyeliminował ją z europejskich pucharów, zupełnie mnie nie przekonuje.
Nie ma też winy klubu. To była ostatnia okazja, aby na Sobocie zarobić. Niektórzy powiedzą, że tylko milion euro, ale gdy Waldek trafiał do Śląska z MKSu Kluczbork ci sami ludzie wyśmiewali tak nierealnie wysoką wówczas kwotę odstępnego. Gdyby piłkarz nie odszedł i tak nie przedłużyłby kontaktu. A wówczas byłoby narzekanie, że podobnie jak Kowalczyka czy Ćwielonga klub puścił go za darmo.
To skąd ten kac? Kac nie jest związany z transferem, chodzi o to co wydarzyło się później. Teraz można być już pewnym, że choć o transferze Soboty mówiło się od dawna to klub nie był na ten ruch przygotowany. W innym przypadku kilka godzin po odejściu piłkarza mielibyśmy w Śląsku jego następcę. A tego nie mamy do dziś. Próby testowanych - wcześniej Cohena a ostatnio Arnauda oraz Vassa nie wypadły okazale, choć trudno przypuszczać, aby grali oni gorzej niż np. Gavish - bo gorzej grać się po prostu nie da.
Wolni piłkarze z kartą na ręku są już mocno "przebrani" i Śląskowi ciężko będzie znaleźć następcę Soboty, a bez niego gra ofensywna zespołu traci - moim zdaniem - 33% wartości (bo Mila i Paixao w klubie zostali). Pozostawienie skrzydeł Śląska opartych na Plaku i Patejuku wydaje się być wielce ryzykowne.
Oby tylko po tym kacu nie obudzić się z ręką w... nocniku.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.