Śląsk wypada z kwalifikacji do LE
W rewanżowym meczu 4. rundy kwalifikacyjnej piłkarskiej Ligi Europy Śląsk przegrał z Sevillą 0:5. Przed tygodniem wrocławianie ulegli w Hiszpanii 1:4.
Śląsk miał jeszcze szansę, by zagrać w fazie grupowej tych rozgrywek. Decydowało o tym piątkowe losowanie w Monaco. Szanse na to, by los uśmiechnął się do wrocławian wynosiły nieco ponad 3 procent...
Wylosowano Apoel FC z Nikozji, który zajmie w fazie grupowej miejsce zdyskwalifikowanego Fenerbahce.
www.uefa.com
Wróćmy do czwartkowego meczu. Spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków Śląska. Już pierwsza akcja gospodarzy mogła im dać prowadzenie. Zastępujący w ataku wykartkowanego Paixao - Albańczyk Plaku strzelił płasko z kilkunastu metrów, ale Beto zdołał sparować piłkę na rzut rożny.
Po kwadransie inicjatywę przejęli goście z Andaluzji. W 16. minucie Rabello przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, strzelił zza pola karnego, piłka przeleciała minimalnie obok prawego słupka bramki Śląska. 6 minut później zespół WKS-u nie miał już tyle szczęścia. Najpierw błąd popełnił Ostrowski, który zagrał wprost pod nogi Rakiticia. Chorwat huknął z 30 metrów, niepewnie interweniował Gikiewicz i goście objęli prowadzenie.
Śląsk mógł wyrównać kilka minut później, ale przy próbie lobu Mili piłka przeleciała obok bramki. W 32. minucie strzelał Patejuk, ale piłkę sprzed linii bramkowej wybił jeden z obrońców Sevilli. Niewykorzystane szanse zemściły się okrutnie na wrocławianach w 38. minucie. Najpierw błąd popełnił Spahić, a potem bramkę na 0:2 strzałem z bliska zdobył Bacca.
Dwubramkowe prowadzenie gości, sprawiło, że po zmianie stron trener Stanislav Levy jeszcze bardzie ofensywnie ustawił swoją drużynę. Z boiska zszedł obrońca Spahić, a jego miejsce zajął napastnik Więzik.
Niewiele zmieniło to jednak w obrazie gry. Z każda minutą coraz wyraźniejszą przewagę osiągali zawodnicy z Andaluzji, którzy łatwo stwarzali sobie kolejne sytuacje do podwyższenia rezultatu. W 56. i 62. minucie zespół Śląska od utraty goli uratowały ofiarne interwencje - najlepszego tego dnia w obronie gospodarzy Pawelca. W 55. minucie za błąd przy pierwszej bramce zrehabilitował się częściowo Gikiewicz, który świetnie obronił groźne uderzenie Sampeiro.
Ten sam zawodnik nie popełnił już błędu w 71. minucie. Najpierw urwał się Gavishovi, który zastąpił kontuzjowanego Pawelca, następnie w polu karnym oszukał Plaku i płaskim strzałem pokonał wrocławskiego bramkarza. Gavish solidnie pracował na miano antybohatera drużyny wrocławskiej. W 78. minucie Izraelczyk potknął o własne nogi, tuż przed własnym polem karnym.
Piłkę przejął Sampeiro, podał wzdłuż bramki do Perottiego, który z bliska dopełnił formalności. To nie był niestety koniec koszmaru z udziałem wrocławskich obrońców i bramkarza. W 87. minucie wyczyn Gavisha przebił Gikiewicz.
Bramkarz WKS-u podał wprost pod nogi Bacci, który wpakował piłkę do pustej bramki, ustalając wynik spotkania. Śląsk poza dwoma celnymi strzałami w samej końcówce meczu Więzika i Hołoty nie zagroził poważniej w drugiej połowie bramce Beto.
Śląsk Wrocław - Sevilla 0:5 (0:2)
Bramki: Rakitić 22', Bacca 38' i 87', Sampeiro 71', Perotti 78'
Śląsk Wrocław: Gikiewicz - Ostrowski, Kokoszka, Pawelec (70' Gavish), Spahić (46' Więzik) - Hołota, Kaźmierczak - Sobota, Mila, Patejuk (72' Socha) - Plaku.
Sevilla FC: Beto - Cala, Navarro (49' Israel), Figureas, Moreno - Rakitić (57' Cotan), Iborra, Rabello (64' Perotti) , Marchin, Samperio - Bacca.
Sędziuje: Firat Aydinus (TUR)
Widzów: 42000
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.