Dramatyczna noc w Wałbrzychu
W eksplozji w budynku przy ulicy Starachowickiej zginął 23-letni mężczyzna. Ponad dwudziestu lokatorów musiało opuścić swoje mieszkania.
Nie wiadomo, kiedy będą mogli do nich wrócić.
Wciąż nie znana jest także przyczyna wybuchu. Na miejscu pracują strażacy z Wrocławia.
Specjalnie szkolone psy przeszukują gruzy. Sąsiedzi nie mogą uwierzyć w to, co się stało.
Paweł Kaliński z wałbrzyskiej straży mówi, że zniszczenia w budynku są bardzo duże.
Budynek został zabezpieczony. Nikt poza ratownikami nie może tam wchodzić.
Aktualizacja, 15:25 - Prokuratura przejmuje śledztwo w sprawie wybuchu przy ulicy Starachowickiej w Wałbrzychu. Na miejscu wciąż pracuje ekipa pirotechników.
Policja nie wyklucza, że przyczyną eksplozji mogły być materiały chemiczne zgromadzone w mieszkaniu 23-latka. Mężczyzna zginął na miejscu, lokatorzy sąsiednich budynków musieli zostać ewakuowani.
- Dopiero po badaniach zebranych próbek będziemy wiedzieć, jak doszło do tragedii - mówi Radiu Wrocław aspirant Joanna Żygłowicz.
Kamienica, w której doszło do tragedii najprawdopodobniej zostanie rozebrana. Rodziny umieszczone zostały w hostelu prowadzonym przez miasto.
Mogą tam mieszkać przez najbliższe trzy miesiące.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.