Familiada na A4, czyli pan od guzika
Najpierw w Polsce autostrad nie było. Później pojawiły się ich pierwsze kilometry. Dzisiaj w kraju nad Wisłą jest ich coraz więcej, bo przecież Polska w budowie.
Gdy spadła na spracowane plecy Kowalskiego informacja, że te nieliczne kilometry autostrad w Polsce będą płatne przez kraj przetoczyła się fala protestów i łez. Koniec końców kierowcy jadą, płaczą i płacą.
Bramki, które zostały postawione np. na A4 są bezobsługowe. Kowalski podjeżdża do szlabanu, otwiera okno, wystawia rękę i odbiera bilet. Czasem się zdarzy, że kierowca źle podjedzie. Że mu akurat kilku cm do przycisku zabraknie. Wtedy zaczynają się tzw. manewry. To trwa i tworzą się korki.
Dlatego urzędnicy doszli do wniosku (Już jakiś czas temu), że zarówno Kowalskiemu jak i maszynom należy się pomoc. Tak oto powstał etat "wciskacza guzików".
Teraz podróż płatną autostradą to sama przyjemność. Bo jadąc np. do Wrocławia z kierunku Gliwic Kowalski już nie musi wciskać. Bez stresu podjeżdża do szlabanu, tam czeka na niego pan wciskacz z wydrukowanym już biletem.
Kierowcy i "wciskacze" twierdzą, że wszystko trwa krócej. - I wszystko super, tylko dalej płacić trzeba - lamentują.
Przez fora internetowe przeszła jak fala wieść o "wciskaczach guzików". Okazuje się jednak, że to żadna rewolucja. Takie rozwiązanie zastosowano już podczas Euro 2012.
Obiecujemy jednak lada chwila przy tej okazji odpowiedzieć na 4 najczęściej zadawane przez Was pytania.
- Ile zarabiają wciskacze?
- Jakie były kryteria przyjmowania do pracy?
- Jak długo będą wciskać?
- Czy urzędnicy inspirowali się programem Familiada?
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.