Narciarskie buble w Karkonoszach
Biegowe trasy narciarskie, na których przez całe lata nie da się biegać, czy skocznie narciarskie, na których mimo remontu za 3,5 mln zł nikt od 4 lat nie skakał - to przykłady nieudanych inwestycji w sporty zimowe w rejonie Karkonoszy.
Wiesław Dygoń, trener narciarski mówi, że przegrywamy konkurencję z Czechami, u których i trasy i skocznie mają się dobrze i są stale przygotowywane.
Ostatnie skoki na skoczniach w Lubawce i Karpaczu odbyły się zimą z 2009 na 2010 rok.
Od tamtego czasu skocznia w Karpaczu służy za podporę parku linowego, a obiekt w Lubawce niszczeje.
Posłuchaj relacji Radia Wrocław:
Narciarze skarżą się też na trudne warunki na trasach w Kowarach. Oba kompleksy powstały dzięki unijnemu wsparciu, a gminy kupiły z tych pieniędzy także skutery do ich utrzymywania.
Jan Włodarczyk z Lubawki tłumaczy jednak, że Unia nie przewidziała, że przez kilka lat z rzędu śniegu będzie bardzo mało, a Mirosław Górecki z Kowar wyjaśnia, że trasy na Podgórzu są utrzymywane, choć nie tak jakby tego oczekiwali narciarze.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.