Derby dla Zagłębia Lubin
Mistrzowie Polski stracili natomiast miano drużyny niepokonanej przed własną publicznością. Często powtarzany piłkarski slogan, o tym, że derby rządzą się swoimi prawami znalazł potwierdzenie na stadionie we Wrocławiu. Przed meczem mało kto dawał szansę na sukces gościom, którzy od początku rozgrywek okupują dolne rejony tabeli. Za Śląskiem przemawiały m.in. wyższa lokata w rozgrywkach oraz korzystny bilans ostatnich spotkań. Roli faworyta wrocławian wydawał się nie pozbawiać nawet fakt absencji dwóch podstawowych graczy. Urazy Mariana Kelemena i Piotra Ćwielonga, okazały się poważniejsze niż wcześniej przewidywano. W efekcie podstawowy bramkarz mistrzów Polski oraz skrzydłowy Śląska nie pojawili się na boisku.
Gra na początku spotkania toczyła się głównie w środku pola, a oba zespoły nieśmiało próbowały zaatakować bramkę rywali. W miarę upływu czasu zaczęła się zarysowywać coraz wyraźniejsza przewaga wrocławian, ale to goście strzelili bramkę. W 31. minucie Robert Jeż podał do wbiegającego w pole karne Michala Papadopulosa, a ten mocnym strzałem w krótki róg pokonał Rafała Gikiewicza. Pięć minut później bliski wyrównania był Sebastian Mila, ale po jego uderzeniu głową dobrze ustawiony Michał Gliwa zdołał złapać piłkę.
Po zmianie stron mistrzowie Polski ruszyli do zdecydowanych ataków, jednak lubinianie mądrze się bronili. Zespół Zagłębia cofnął się i czekał na swoją szansę grając z kontry. W 55. minucie po niedokładnym wybiciu piłki przez Gikiewicza i błędzie obrońców, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Maciej Małkowski, ale z ostrego kąta uderzył minimalnie niecelnie. Chwilę później po kolejnej kontrze Szymon Pawłowski z 10 metrów trafił w dobrze interweniującego Gikiewicza. Bramkarz Śląska jeszcze raz uchronił swój zespół przed utratą gola, broniąc groźny strzał głową strzał Costy Nhamoinesu. Śląsk próbował stworzyć zagrożenie pod bramką Zagłębia, ale po seryjnych dośrodkowaniach w pole karne, obrońcy z Lubina za każdym razem wybijali piłkę. W samej końcówce goście przeprowadzili jeszcze jedną kontrę. Rozgrywający świetne spotkanie Robert Jeż zagrał do Szymona Pawłowskiego, a pomocnik Zagłębia oszukał Patrika Mraza i płaskim strzałem ustalił wynik meczu.
Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 0:2 (0:1)
0:1 - Michal Papadopulos 31'
0:2 - Szymon Pawłowski 87'
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Tadeusz Socha, Patrik Mraz. KGHM Zagłębie Lubin: Maciej Małkowski, Arkadiusz Woźniak, Paweł Widanow.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 25 tysięcy.
Śląsk Wrocław: Rafał Gikiewicz - Tadeusz Socha, Tomasz Jodłowiec, Marcin Kowalczyk, Patrik Mraz - Sylwester Patejuk (70. Cristian Omar Diaz), Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila, Rok Elsner (71. Dalibor Stevanovic), Waldemar Sobota - Łukasz Gikiewicz.
KGHM Zagłębie Lubin: Michał Gliwa - Paweł Widanow, Adam Banaś, Aleksandar Tunczew, Costa Nhamoinesu (70. Elton Lira) - Szymon Pawłowski, Robert Jeż, Jiri Bilek, Maciej Małkowski - Arkadiusz Woźniak (82. Kamil Wilczek), Michal Papadopulos (90. Darvydas Sernas).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.