Mały wyrok w głośniej sprawie
Chodzi o 58-letniego maszynistę, który w maju mając 1,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu zasnął w Marciszowie w lokomotywie wiozącej wagony z 170 pasażerami.
Mężczyzna nie odpowie za możliwość spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Prokuratorzy sprawdzili wszystkie rejestratory pociągu i okazało się, że choć maszynista był pijany, to jechał jak najbardziej prawidłowo.
Jak mówi prokurator Violetta Niziołek, przez całą drogę z Jeleniej Góry do Marciszowa przestrzegał ograniczeń szybkości, zatrzymywał skład tak jak trzeba i nie popełnił błędów.
Pierwszy błąd 58-latek popełnił dopiero w Marciszowie, gdzie zwyczajnie przysnął w lokomotywie, w której był zupełnie sam. Skład stanął w szczerym polu, a zaniepokojeni kolejarze z wagonów poszli sprawdzić co się stało w lokomotywie.
Okazało się, że maszynista nie jest w stanie dalej prowadzić składu. Wyglądało na to, że zasłabł, ale szybko okazało się, że jego problemem jest wypity wcześniej alkohol.
Prokuratura w związku z tymi dowodami zrezygnowała z zarzutu możliwości sprowadzenia zagrożenia życia i zdrowia wielu osób pozostając przy zarzutach prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwym.
58-latek zdecydował się na dobrowolne poddanie karze. Kamiennogórski sąd wymierzył mu bez procesu karę roku zakazu prowadzenia pojazdów i grzywnę w wysokości 2 tysięcy złotych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.