Kłopoty z domkami holenderskimi
Są bezpieczne i wyposażone we wszystkie media. Jednak Dolnoślązacy mają z nimi same kłopoty.
Kamiennogórzanin Józef Poręba ustawił domek holenderski na prywatnej działce nad jednym z lubuskich jezior. Musi tylko zgłosić w starostwie chęć ustawienia takiego domku i może z niego korzystać przez 120 dni. Później, trzeba obiekt przesunąć.
- O metr o dwa - mówi Poręba - przepisy tego nie regulują.
Przesuwanie domku holenderskiego przypomina historię Michała Drzymały, który przesuwał wóz, w którym mieszkał, gdy pruskie władze odmawiały mu prawa budowy domu. By nie był to dom, a przyczepa, trzeba go było codziennie przestawiać.
Kamiennogórska starosta Ewa Kocemba wskazuje jednak, że prawo w tym przypadku nie pozwala na zabudowanie takimi brzydkimi domkami brzegów jezior, morza czy górskich zboczy. Stąd te przepisy. Jej zdaniem samo przesuwanie obiektu jest niewystarczające. Jest to próba omijania prawa, a na ustawienie domku holenderskiego potrzebne jest pozwolenie na budowę.
Właściciele domów holenderskich nie mieliby problemów, gdyby zdołali je zarejestrować jako przyczepy kempingowe. Ale domki te są na to zbyt szerokie i kółko się zamyka. Problem dotyczy już kilkudziesięciu tysięcy takich obiektów w Polsce.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.