Derby regionu dla Śląska Wrocław
Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 2:1.
Śląsk wciąż liczy się w walce o mistrzostwo Polski. Lubinianie doznali pierwszej porażki w lidze od 25 lutego.
Przed niedzielnym spotkaniem drużynę Śląska nawiedziła prawdziwa plaga kontuzji. Urazy wyeliminowały z gry m.in. Sebastiana Dudka, Sebastiana Milę, Jarosława Fojuta i Łukasza Madeja. Zabrakło także pauzujących za kartki Mariusza Pawelca i Tadeusza Sochy. Lubinianie przyjechali do Wrocławia w najmocniejszym składzie i z nadzieją na podtrzymanie serii ośmiu spotkań bez porażki.
Mecz zaczął się podobnie jak jesienne spotkanie tych drużyn w Lubinie - w którym Zagłebie przegrało aż 1:5 - czyli od szybko zdobytego gola przez Śląsk. W czwartej minucie z rzutu rożnego w pole karne gości zagrywał Cristian Diaz, a obrońca Miedziowych Pavel Vidanov tak niefortunnie trącił piłkę, że skierował ją do własnej bramki.
Błyskawicznie uzyskane prowadzenie pozwoliło, gospodarzom nastawić się na grę z kontry. Do ataku rzucili się natomiast piłkarze Zagłębia, którzy w pierwszej odsłonie prezentowali się korzystniej niż wicemistrzowie Polski. Na bramkę Śląska przed przerwą groźnie uderzali Darvydas Sernas i Szymon Pawłowski, ale znakomitymi interwencjami popisywał się niezawodny ostatnio w barwach WKS-u bramkarz Marian Kelemen. W 34 minucie podopieczni Oresta Lenczyka doznali kolejnego osłabienia. Boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Słoweniec Dalibor Stevanović. Jego miejsce zajął Mateusz Cetnarski, który został bohaterem ostatniej minuty tej części gry. Po szybko wyprowadzonej akcji Łukasz Gikiewicz dośrodkował z narożnika pola karnego, a wbiegający w pole karne Cetnarski strzałem z pierwszej piłki podwyższył prowadzenie Śląska na 2:0.
Po zmianie stron mecz jeszcze bardzie nabrał rumieńców. Już w 48. minucie lubinianie bliscy byli strzelenia bramki kontaktowej, ale sytuacji "sam na sam" z bramkarzem nie wykorzystał Sernas. Chwilę później, po błędzie Krzysztofa Wołczka, Kelemen ponownie uratował swój zespół, wybijając piłkę spod nóg litewskiego napastnika.
Śląsk przetrwał napór gości i po godzinie gry mógł przesądzić o losach spotkania. Najpierw jednak w dogodnej sytuacji spudłował Cetnarski, a w 68. minucie, po dokładnym dograniu z rzutu wolnego Marka Wasiluka Piotr Celeban trafił w poprzeczkę.
W 76. minucie gol padł, ale zdobyli go lubinianie. Po dokładnej centrze w pole karne Jiriego Bilka, Arkadiusz Woźniak pięknym strzałem głową pokonał Kelemena. Bramka dodała skrzydeł piłkarzom Pavla Hapala, którzy do ostatnich sekund nacierali na gospodarzy. Śląsk tym razem zdołał utrzymać prowadzenie i wrocławianie po raz drugi w tym sezonie okazali się lepsi od Zagłębia w derbowym spotkaniu.
Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 2:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Paweł Widanow (4-samobójcza), 2:0 Mateusz Cetnarski (45+1), 2:1 Arkadiusz Woźniak (76-głową).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Patrik Mraz, Krzysztof Wołczek. KGHM Zagłębie Lubin: Adam Banaś.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Marek Wasiluk, Patrik Mraz - Waldemar Sobota, Przemysław Kaźmierczak, Rok Elsner, Dalibor Stevanovic (33. Mateusz Cetnarski), Łukasz Gikiewicz (90. Robert Menzel) - Cristian Omar Diaz (86. Piotr Ćwielong).
KGHM Zagłębie Lubin: Aleksander Ptak - Paweł Widanow, Csaba Horvath, Adam Banaś, Costa Nhamoinesu - Szymon Pawłowski, Jiri Bilek, Adrian Rakowski, Łukasz Hanzel (58. Maciej Małkowski), Dawid Abwo (82. Ivan Hodur) - Darvydas Sernas (57. Arkadiusz Woźniak).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.