Runda play-off rozpoczęta
Anwil - Turów 1:0.
Ojcem zwycięstwa był środkowy gospodarzy Corsley Edwards.
Turów spotkanie rozpoczął, jak zwykle ostatnio, fatalnie. Zgorzelczanie razili niedokładnością. Nie potrafili ani wybronić, ani zdobyć punktów. Pudłowali zarówno spod kosza, jak i na dystansie. Pierwszą kwartę Anwil, w porywającym stylu, wygrał 23:8.
W drugiej ćwiartce dolnośląski zespół wreszcie wyglądał jak drużyna. Dzięki twardej postawie w obronie były szansy na szybkie ataki, często zamieniane na punkty. Niespodziewanie w tej części ogromne problemy ze skutecznością mieli koszykarze Krzysztofa Szablowskiego. Po 20 minutach Anwil prowadził tylko 34:31.
Trzecia kwarta wlała nadzieję w serca kibiców ze Zgorzelca. Wicemistrzowie Polski zanotowali bardzo dobry początek po przerwie. Dzięki Wysockiemu i Jacksonowi podopieczni Jacka Winnickiego objęli prowadzenie 45:42.
Na tym emocje niestety się skończyły. Kapitalnie bowiem w tej części spotkania zaprezentował się Dardan Berisha. Zdobył w błyskawicznym tempie 9 punktów po
rzutach zza łuku i Anwil objął bezpieczne prowadzenie, którego nie oddał do końca.
Turów w ostatniej kwarcie zdecydował się jeszcze na szaleńczy zryw, ale nie udało się odwrócić losów spotkania. Anwil, w rywalizacji do trzech wygranych, objął w ćwierćfinale prowadzenie 1:0. Kolejny mecz w środę ponownie we Włocławku.
Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 76:72 (23:8, 11:23, 24:17, 18:24
Anwil: Edwards 21, Szubarga 15, Berisha 12, Hajrić 8, Allen 7, Kinnard 6, Majewski 3, Lewis 2, Harrington 2
PGE Turów: Wysocki 18, Jackson 15, Kickert 14, Kulig 11, Gustas 9, Chyliński 3, Lee 2, Cel 0, Gabiński 0, Lauderdale 0, Mielczarek 0, Moore 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.