DRJ: Święto Papieru
Za nami dwa dni Święta Papieru - to jeden z najbardziej trafionych pomysłów na wakacyjno-festynową rozrywkę dla Dolnoślązaków. Nic nie kosztuje, sprawia dużo frajdy, w niebanalny sposób uczy - a wszystko w niezwykle urokliwych okolicznościach przyrody i architektury.
(Zobacz galerię zdjęć pod tekstem).
Duszniki Zdrój można kojarzyć w dwójnasób. Z Fryderykiem Chopinem (w Roku Chopinowskim wypada!) i z wytwórnią (jak powiedzielibyśmy dziś), lub czerpalnią - jak nazywany jest historycznie dusznicki młyn papierniczy.
Młyn powstał w XVII w., ale naprawdę ożył w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Wtedy, przed wiekami, spełniał rolę dusznickiej skarbonki, z której sypały się pieniądze do kies mieszkańców (wytwarzanie papieru ze starych szmat było niezwykle opłacalne). Teraz również pośrednio sprawia, że kieszenie duszniczan wypełniają się. Jest atrakcją turystyczną, a ściągając turystów zapewnia "należyte obłożenie miejsc noclegowych".
Jest to nowoczesne muzeum, mimo że mieści się w wiekowych murach. Muzealnicy dawno zrozumieli, że prezentowanie wiedzy i eksponatów za szybą gablot, zakaz dotykania, restrykcyjne oddzielanie zwiedzających od eksponatów nie ma sensu. Dziś w świecie Internetu, nie ruszając się z domu możemy odwiedzić Luwr. Od obrazów oddziela nas tylko szyba komputerowego ekranu. Jaki zatem dziś jest sens odwiedzania muzeów - ano spotkanie z realnym przedmiotem, sprawdzenie jak działa, dotknięcie, wypróbowanie. Takie muzea - pozwalające na interaktywność, zabawę w wiedzę - mają dziś rację bytu. Tak jest w Dusznikach.
Trzeba zakasać rękawy, zanurzyć matrycę z sitkiem w wielkiej balii wypełnionej żółtą substancją, potem wyjąć, przycisnąć deseczką, podłożyć pod prasę, zostawić do osuszenia i po paru minutach mamy - z niczego - piękną, "czerpaną" kartkę papieru. Tak jest na co dzień w muzeum, tak - ze zdwojoną mocą - jest w czasie Święta Papieru.
Kilkanaście namiotów pomarańczowych, zielonych i białych, a w każdym inna atrakcja. Wszystkie rozrzucone w ogrodzie przy Muzeum Papiernictwa. Pod każdym pracownicy muzeum ze swadą i cierpliwością tłumaczą jak pięknie kaligrafować, jak czerpać papier, jak przybijać suche pieczęci, jak zdobić po japońsku. Oni doskonale wiedzą, że usatysfakcjonowany pokazem turysta za kilka miesięcy przywiezie całą rodzinę, by im "papierowe zabawy pokazać". I muzeum ma sens, bo ludzie do niego ciągną.
W ubiegłym roku w czasie święta było aż 7 tysięcy gości. Tym razem pogoda była nieco gorsza, bo lało lub mżyło - a i tak gości było tyle samo, a może nawet trochę więcej. Mimo deszczu spędzali po parę godzin na świeżym powietrzu w okolicach muzeum. To najlepszy znak dla pracowników tej instytucji - że warto.
Zarówno impreza, jak też Muzeum Papiernictwa są znanymi i cenionymi atrakcjami turystycznymi. Muzeum uzyskało Certyfikat Polskiej Organizacji Turystycznej jako "Produkt turystyczny 2009 roku". W toku jest procedura kwalifikacyjna, której efektem będzie wpisanie papierni na listę pomników historii.
Warto jednak do Dusznik wybrać się nie tylko z powodu święta. Samo turystyczno-uzdrowiskowe miasteczko tętni życiem szczególnie podczas wakacji.
Czego można było dowiedzieć się w czasie weekendowego święta? Przede wszystkim poznaliśmy przemysłowe tradycje Dolnego Śląska, historię papieru i jego znaczenie w życiu człowieka. Pokazano też "od podszewki" działanie młyna papierniczego w Dusznikach, który zaliczany jest do najcenniejszych zabytków techniki i największych atrakcji turystycznych w Polsce.
Były warsztaty popularyzujące historyczne technologie, czerpanie papieru, układanie papierowo-kwiatowych kompozycji, barwienie arkuszy metodą marmoryzowania, barwienie papieru metodą shibori, drukowanie metodą typograficzną (na drukarce dociskowej z XIX w.), czy odciskanie pieczęci na papierze.
Co najważniejsze, każdą z tych czynności można wykonać samemu. Muzeum papiernictwa chce uczyć przez działanie, eksperymentowanie, zabawę. Dzieciaki były wniebowzięte.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.