Czas na zmiany. Turów na kolanach.
Rywalizował przecież wicemistrz Polski z obrońcą tytułu. Skończyło się jednak jednostronnym widowiskiem. Turów, ośmieszony przed własnymi kibicami, uległ 63:93.
O końcowym wyniku w dużej mierze zaważyła pierwsza kwarta, którą zgorzelczanie przegrali 7:21. Później było raz lepiej, raz gorzej, ale cały czas prym wiedli przyjezdni i zasłużenie rozbili zespół Jacka Winnickiego.
"Zespół" to chyba za dużo napisane, bo wicemistrzowie Polski od kilku tygodni nie przypominają drużyny. Grają indywidualnie, bez pomysłu, zarówno w obronie jak i w ataku.
W Turowie nie ma rozgrywającego, który mógłby sprostać oczekiwaniom. Ronald Moore, po dobrym początku sezonu, jest w fatalnej dyspozycji. Giedrius Gustas ma problemy zdrowotne. Przed nimi jednak też nie zachwycał.
Ciężko dziś oceniać wysokich zawodników. Bez piłek od rozgrywających oni giną. I to ma miejsce właśnie teraz. Podkoszowi Turowa nie są w stanie grać obecnie na wysokim poziomie.
Do całej tej sytuacji dochodzi brak zrozumienia na linii: trener - zawodnicy. Będąc na niedzielnym meczu miałem wrażenie, że koszykarze nie chcą grać dla Jacka Winnickiego. To można było również odczuć tuż po spotkaniu.
Sam Winnicki również jest zagubiony. Metody, które do tej pory przynosiły skutek, teraz zawodzą.
Zmiany są potrzebne. Zmiany taktyki, czy treningu nie wystarczą. Potrzebne są zmiany personalne. Jeżeli Turów w tym sezonie ma się bić o medale mistrzostw Polski, muszą one nastąpić jak najszybciej. Ten zespół w obecnym kształcie nie daje żadnej nadziei na sukces.
Twardy orzech do zgryzienia przed prezesem klubu Waldemarem Łuczakiem. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo. Czekamy na " dobre ruchy zarządu", które przywrócą blask zgorzeleckiej koszykówce.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.