Pechowa porażka Turowa
Tym razem nie rozczarowali. Nawet zaimponowali. Niestety znów przegrali. Wicemistrz Polski, w drugim spotkaniu drugiej części sezonu ekstraklasy, uległ w Słupsku Energi Czarnym 65:67.
Przed meczem na fanów zgorzeleckiego basketu czekała dobra informacja. Po długiej przerwie do gry wrócił Michał Gabiński. Była też zła. Wypadł Artur Mielczarek.
Początek spotkania należał do przyjezdnych. Turów prowadził 5:0. Szybko jednak na wysokie obroty weszli gospodarze, którzy kolejny fragment pierwszej kwarty wygrali aż 17:0!!!
Jeszcze w końcówce inauguracyjnej kwarty podopieczni Jacka Winnickiego złapali odpowiedni rytm. Zmniejszyli nieco stratę. W drugich 10 minutach nasi zagrali perfekcyjnie w obronie, dzięki czemu prowadzili po pierwszej połowie 34:28.
Po przerwie ponownie oglądaliśmy świetną defensywę. I jedni i drudzy w tym elemencie imponowali. O sześć punktów w trzeciej kwarcie lepsi byli gospodarze, więc przed ostatnią ćwiartką na tablicy świetlnej widniał wynik remisowy.
Ostatnie 10 minut rozgrzało kibiców. Walka była bardzo zacięta. Doskonale w Turowie grał Kickert, a w Czarnych Cesnauskis. Ostatecznie więcej powodów do radości miał ten drugi.
Kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną groźnie wyglądającego urazu łokcia nabawił się Gustas. Po powrocie do Zgorzelca Litwin przejdzie niezbędne badania. Wiele wskazuje na to, że kontuzja nie jest jednak bardzo poważna.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.