Pechowy lot z wrocławskiego lotniska
Jak opowiada Radiu Wrocław przyjechał na lotnisko już na 2 godziny przed planowanym odlotem do Eindhoven. Przeszedł odprawę i z kartą pokładową czekał w strefie zamkniętej.
Według jego relacji przed samym odlotem zdecydował się na skorzystanie z toalety, a kiedy wyszedł wszyscy pasażerowie byli już w autobusie, widział ich za szybą w odległości kilkudziesięciu metrów, ale nie mógł już dołączyć do pozostałych.
- Nie ma możliwości biegania po płycie lotniska - stwierdza kierownik obsługi Tomasz Lenart, który rozpatrywał skargę pasażera.
Według niego podróżny jest sam sobie winny. Obsługa relacjonowała, że pasażer spóźnił się 12 minut, według podróżnego minutę.
Wrocławianin zamierza domagać się zwrotu poniesionych kosztów. Do Berlina pojechał wynajętym samochodem, a tam kupił bilet na inny samolot do Holandii.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.