Po meczu Śląsk-Wisła
W szlagierowym spotkaniu 15. kolejki ekstraklasy prowadzący w tabeli Śląsk Wrocław przegrał z Wisłą Kraków 0:1. Dzięki zwycięstwu, Wisła przerwała fatalną serię trzech kolejnych ligowych porażek i zmniejszyła stratę do Śląska do siedmiu punktów.
Po raz pierwszy od wielu lat za faworyta potyczki z Wisłą uważano piłkarzy z Wrocławia. Po czterech wygranych z rzędu Śląsk liczył na kolejny sukces, który zagwarantowałby mu tytuł mistrza rundy jesiennej. Szanse gospodarzy zwiększały także osłabienia rywali - Wisła przyjechała do Wrocławia m.in. bez kontuzjowanych Maora Meliksona, Radosława Sobolewskiego i Kewa Jaliensa. W składzie znalazł się natomiast Patryk Małecki, który jednak spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych. W Śląsku zabrakło jedynie pauzującego za kartki Roka Elsnera, na boisko wybiegł natomiast Sebastian Mila, który w ostatnich dniach zmagał się z chorobą.
W pierwszej połowie nieco lepiej prezentowali się mistrzowie Polski, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i przeprowadzali składniejsze akcje. Pierwszą groźną sytuację w meczu Wisła stworzyła w 9. minucie. Ivica Iliev podał w pole karne do Gervasio Núneza, który oddał minimalnie niecelny strzał . Chwilę potem sprzed pola karnego uderzył Tomás Jirsák, a Marián Kelemen odbił futbolówkę na rzut rożny. W 13. minucie pierwszy celny strzał oddali gospodarze, ale uderzenie Cristiána Díaza obronił Sergei Pareiko.
W 22. minucie w sytuacji sam na sam z Kelemenem znalazł się Cwetan Genkow. Słowacki bramkarz gospodarzy wybiegł przed pole karne i nabił Bułgara, a piłka wyszła za linię końcową. W końcówce tej odsłony inicjatywę przejął Śląsk. Uderzenia Waldemara Soboty oraz Díaza nie sprawiły jednak problemów Pareice.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości, którzy już w 50. minucie cieszyli się ze zdobycia gola. Waldemar Sobota w niegroźnej sytuacji w narożniku pola karnego faulował Nuneza, a sędzia bez wahania wskazał na "jedenastkę". Na bramkę zamienił ją Rafał Boguski.
Potem nastąpił festiwal dogodnych sytuacji zmarnowanych przez wrocławian. Tuż po stracie gola wyrównać mógł Diaz, ale Argentyńczyk stojąc trzy metry od bramki przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 58. minucie znakomitej okazji nie wykorzystał także Sobota. Jego strzał głową w świetnym stylu obronił Pareiko. Estoński bramkarz Wisły był jednym z największych bohaterów spotkania. W 67. minucie Pareiko znów wykazał się niesamowitym refleksem odbijając piłkę uderzoną z bliska przewrotką przez Díaza. Sześć minut później gospodarze ponownie byli bliscy wyrównania. Sobota ograł Júniora Díaza i wbiegł w pole karne, ale oddał nieczysty strzał, który minął bramkę. W końcówce wrocławianom brakowało pomysłu na skonstruowanie akcji ofensywnych, a goście mogli podwyższyć wynik, ale strzał Genkowa ofiarnie zablokował Mariusz Pawelec.
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Rafał Boguski (50-karny).
Żółte kartki - Śląsk Wrocław: Waldemar Sobota, Sebastian Mila.
Wisła Kraków: Cezary Wilk, Tomas Jirsak, Michael Lamey.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 43.000.
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Dariusz Pietrasiak, Mariusz Pawelec - Piotr Ćwielong (46. Łukasz Madej), Sebastian Dudek, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila (77. Johan Voskamp), Waldemar Sobota (87. Tadeusz Socha) - Cristian Omar Diaz.
Wisła Kraków: Sergei Pareiko - Michael Lamey (74. Osman Chavez), Michał Czekaj, Junior Diaz, Dragan Paljic - Cezary Wilk, Gervasio Nunez, Rafał Boguski (76. Patryk Małecki), Tomas Jirsak (68. Łukasz Garguła), Ivica Iliev - Cwetan Genkow.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.