Bolesławiec: nikt nie chce fabryki
Trwa szacowanie majątku firmy. Sprzedaży znanych ze stołowej ceramiki zakładów sprzeciwiają się związki zawodowe. Henryk Serwatka z Solidarności uważa, że najlepszym właścicielem byliby pracownicy. Jednak dotąd nie dostali szansy.
Prezes zakładów Karol Stasik twierdzi jednak, że unieważnienie ostatniego przetargu na sprzedaż firmy to dowód na to, że ministerstwo skarbu, czyli obecny właściciel, zdroworozsądkowo podchodzi do sprzedaży. O prawo kupna udziałów Zakładów Ceramicznych ubiegały się trzy podmioty, firmy i osoby prywatne. - Ich oferty zostały odrzucone - mówi Stasik. I podkreśla, że właściciel nie sprzeda firmy nikomu, kto nie zapewni kontynuacji jej działania.
Henryk Serwatka podkreśla, że załoga obawia się zmiany właściciela, bo wszystkie dotychczasowe prywatyzacje w Bolesławcu zakończyły się ostatecznie likwidacjami zakładów. Związkowiec wymienia Wizów, Hankę, Dziewiarza, czy fabrykę produkującą filc. I dodaje, ze Ceramika nie chce podzielić ich losu.
Związkowcy proszą ministerstwo o trzy lata na zebranie potrzebnego kapitału, by sama załoga mogła wykupić bolesławiecką firmę, której wartość, jak mówi, jest szacowana na ok. 10 mln zł.
Zakłady Ceramiczne w Bolesławcu zatrudniają 530 osób. Słyną z produkcji charakterystycznych naczyń.
(Zdjęcie przy tekście pochodzi z Wikipedii. Jego autorem jest Antosh. Objęte jest licencjami GNU-FDL oraz Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.