Afera PCK w Sądzie Apelacyjnym. Za nami mowy końcowe, wkrótce poznamy wyrok

Za nami mowy końcowe w procesie dotyczącym tak zwanej afery PCK w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu. Sprawa wybuchła w czerwcu 2017 roku. Wówczas okazało się, że kilka osób z dolnośląskiego kierownictwa Polskiego Czerwonego Krzyża założyło spółkę, która odbierała i odsprzedawała używaną odzież z kontenerów, zarabiając na tym prawie 1,5 miliona złotych.
Sprawdź: Wrocław: Kolejne nieprawidłowości w sprawie szpitala tymczasowego. Ujawnia je kontrola NIK
Odwołali się i skazani, i prokurator
Sąd pierwszej instancji skazał w sumie 8 osób. Do Sądu Apelacyjnego wpłynęło 8 odwołań wniesionych przez skazanych i jedno złożone przez prokuraturę. Dotyczyło ono uniewinnienia Rafała Holanowskiego, ówczesnego prezesa PCK, przez sąd pierwszej instancji. Ten mówił, że liczy na podtrzymanie wyroku:
- Najgorszą dla mnie sytuacją będzie cofnięcie tego do ponownego rozpatrzenia, bo tak jak trwało to 5 lat, tak następne rozpatrzenie przypuszczam z 8. Już wielu świadków niestety nie żyje, bo byli już wiekowi. Poczekajmy na wyrok.
Wśród skazanych jest Piotr B., były poseł PiS i ówczesny wiceprezes PCK. Dostał 2 lata i 7 miesięcy kary więzienia. Teraz w sądzie wnosił o uniewinnienie:
- Nie wiedziałem o jakichkolwiek nieprawidłowościach będących w Polskim Czerwonym Krzyżu. Chciałem, jako pracownik Polskiego Czerwonego Krzyża, doprowadzić do sytuacji takiej, że i ludzie będą mieli pracę, i będą mieli wypłacane normalnie wynagrodzenia. Za to się mnie oskarża.
Łączne straty dolnośląskiego PCK miały wynieść ponad 3 miliony złotych. Wyrok w procesie odwoławczym zostanie ogłoszony 20 marca.
Przeczytaj: Legnica: Policjant opublikował nagranie śmiertelnego wypadku. Odpowie za to przed sądem
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.