Finał Pucharu Polski: Górnik - King [TRANSMISJA]
![Finał Pucharu Polski: Górnik - King [TRANSMISJA] - Koszykarze Górnika Wałbrzych mogą dziś sięgnąć po historyczne trofeum. Fot. Maja Radczak](/img/articles/148430/BL4wQOXnkT.jpg)
Zdaniem Andrzeja Adamka, trenera beniaminka Górnika Zamek Książ Wałbrzych, który awansował do finału Pucharu Polski po wygranej z PGE Start Lublin 88:60, kluczem do sukcesów jest atmosfera. - Udało się zbudować zespół, w którym każdy koszykarz odgrywa bardzo ważną rolę - powiedział.
Adamek, rodowity wałbrzyszanin, który jako asystent cieszył się z trofeum PP dwukrotnie z Zastalem Zielona Góra (2015 i 2017), a jako zawodnik sięgnął po puchar w 2001 r. z Prokomem Treflem Sopot, bardzo emocjonalnie odpowiedział na konferencji prasowej na pytanie PAP o to, czym jest dla niego sukces z zespołem Górnika. Głos mu się łamał i łezka kręciła w oku.
- Gdyby rzut Andrzeja Pluty dla Legii w ćwierćfinale wpadł do kosza, nie byłoby tu nas. To specyfika pucharu. Niesamowicie się cieszę z tego finału. Już sama obecność tutaj w Sosnowcu była dla nas wyróżnieniem, że możemy rywalizować z topowymi drużynami w Polsce. Radością dzielimy się z kibicami. Sukces po tylu latach w domu, bardzo przepraszam... Praca w swoim mieście jest bardzo trudna i emocjonalna. Mówiłem to już, gdy zespół grał w 1. lidze. Trudno mi się było uporać z emocjami i często to sobie wyrzucałem, że nie potrafię tego zrobić.
- Od początku sezonu powtarzam zawodnikom, że każda wygrana to nasz ogromny sukces. Cieszymy się, że udało się zbudować drużynę, w której każdy zawodnik odgrywa bardzo ważną rolę. Wszyscy koszykarze są ze sobą bardzo "związani", trzymają się jako grupa. Zawsze mówię i zachęcam zawodników, by nie kumulowali swoich frustracji, tylko otwarcie mówili o problemach, także tych poza parkietem, osobistych, bo to najlepsze rozwiązanie - podkreślił.
Adamek chwalił kapitana Krzysztofa Jakóbczyka, który zaakceptował nową rolę w ekstraklasie, gdyż w 1. lidze grał znacznie więcej niż obecnie. Podkreślał też rolę doświadczonego Dariusza Wyki, który przyszedł z Legii Warszawa po słabszym sezonie, a w Górniku jest jednym z liderów na parkiecie i w szatni.
- Jest sztuką, by z zawodnika będącego podstawowym zaakceptować to, że dostaje się mniej minut i ma się inną rolę. Krzysztof Jakóbczyk to zaakceptował i wywiązuje się ze swojej roli kapitana znakomicie. Jest dobrym duchem zespołu. Darek Wyka, nasz drugi kapitan, też robi swoje. Obrazek z końcowych minut meczu, gdy na parkiecie byli sami Polacy i cieszyli się grą, jest pięknym podsumowaniem spotkania, a może nawet nie tylko tego meczu - dodał szkoleniowiec, trzykrotny mistrz Polski jako zawodnik w barwach Śląska Wrocław (1999, 2000 i 2002) oraz zdobywca PP z Prokomem Treflem Sopot w 2001 roku.
To pierwszy w historii finał Pucharu Polski dla Górnika - klubu, który największe sukcesy osiągał w latach 80. XX wieku (m.in. dwa mistrzostwa kraju). Po 20 minutach Górnik prowadził różnicą 14 pkt - 42:28, a na początku czwartej kwarty nawet 70:42. Zamek Książ w 1/4 finału pokonał po walce obrońcę trofeum Legię Warszawa 73:72.
- Nawet nie marzyliśmy o tym (finale - PAP) przed przyjazdem tutaj. Z przebiegu meczu wydaje się, że zachowaliśmy więcej energii po czwartkowym ćwierćfinale. Może na rozgrzewce czuliśmy delikatne zmęczenie, ale jak zobaczyliśmy naszych kibiców, którzy są z nami i dodają nam skrzydeł, odeszło całe zmęczenie. Kontrolowaliśmy to spotkanie - powiedział kapitan "Górników" Jakóbczyk.
Przeczytaj także: Pierwszy w historii finał Pucharu Polski koszykarzy Górnika
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.