40-letni Ukrainiec planował podpalenia we Wrocławiu. Teraz usłyszał zarzuty w sądzie
![40-letni Ukrainiec planował podpalenia we Wrocławiu. Teraz usłyszał zarzuty w sądzie - Rozpoczął się proces w sprawie 40-letniego Ukraińca. Fot. Beata Makowska](/img/articles/148203/x9QCh9okM4.jpg)
We wrocławskim sądzie ruszył w piątek proces 40-letniego Ukraińca, który zdaniem śledczych od czerwca 2023 roku do stycznia 2024 roku na terenie Polski i Niemiec działał w zorganizowanej grupie przestępczej, mającej na celu dokonywanie w Polsce aktów dywersyjnych na zlecenie obcego wywiadu. Mężczyzna został zatrzymany we Wrocławiu przez ABW rok temu.
Poważne zarzuty dla oskarżonego
Z zabezpieczonych materiałów wynika, że Ukrainiec miał planować podkładanie ognia w okolicy strategicznych dla Wrocławia miejsc. On sam twierdzi, że faktycznie utrzymywał kontakt z osobą, która ostatecznie zleciła mu podpalenia. Planował jednak wysłać mu zdjęcia pogorzeliska pobrane z internetu, przyjąć pieniądze i uciec.
Prokurator Marcin Kucharski z wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu odczytał akt oskarżenia:
- Brał udział w kierowanej przez nieustaloną osobę o imieniu Aleksiej, co do której prowadzone jest odrębne postępowanie, zorganizowanej grupie przestępczej, mającej na celu popełnienie przestępstw przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej, w postaci działania na rzecz obcego wywiadu w charakterze dywersyjnym i sabotażowym.
- Działając na rzecz obcego wywiadu, w zamian za obietnicę korzyści majątkowej w kwocie 4 tysięcy dolarów USA czynił przygotowania do podjęcia działań dywersyjnych i sabotażowych, polegających na podpaleniu obiektów budowlanych na terenie Wrocławia - kontynuował prokurator.
Sprawdź: Rzucił się na przypadkowego przechodnia z 20-centymetrowym nożem. Jest wniosek o umorzenie śledztwa
Mężczyzna nie przyznaje się do winy
Oskarżony nie przyznał się do winy. Twierdził, że faktycznie skontaktował się z nim mężczyzna o pseudonimie Lucky Strike, i prosił go o pewne działania, które zaczęły wydawać mu się chwilami podejrzane. Nie zamierzał jednak działać przeciwko Rzeczpospolitej. Jego zeznania odczytywał dzisiaj sędzia Marcin Myczkowski:
- Potem prosił mnie, że - jeżeli jestem w tej okolicy - czy mogę się rozejrzeć za marketami budowlanymi, abym tam zobaczył, czy jest dużo samochodów na ukraińskich tablicach. Wydaje mi się, że było ich mało. Nie znalazłem też magazynów i sklepów budowlanych. Prosił, żebym tam robił zdjęcia. Prosił, abym zobaczył też na tyłach sklepu. Zrobiłem zdjęcie i mu wysłałem.
Oskarżony zarzeka się, że kiedy Aleksiej zlecił mu podpalenie wskazanych adresów, chciał wziąć pieniądze i oszukać zleceniodawcę. Poprosił, aby żona wysłała mu zdjęcia pogorzelisk, które chciał przesłać jako dowód wykonania zadania. W sądzie zeznawała także żona oskarżonego, która zapewniała, że o niczym nie wie, a jej mąż jest zawsze chętny, aby pomagać:
- Wspierał ludzi, nie pracował. Nic nie wiem, nikt mi nic nie tłumaczył.
Jesienią ubiegłego roku oskarżony i prokuratura zawarli porozumienie o dobrowolnym poddaniu się karze. Obywatel Ukrainy miał trafić do więzienia na 3 lata. Sąd nie zgodził się jednak na takie rozstrzygnięcie, więc proces będzie się toczyć w normalnym trybie. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.
Zobacz też: Sąsiedzka awantura zakończyła się tragedią. Uderzał ciałem Romana J. o znaki drogowe i ciągnął po chodniku
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.