Jak leczyć rany pooperacyjne u dzieci? W Przylądku Nadziei pracuje jedna z najlepszych specjalistek

Sama operacja i uratowanie życia to nie wszystko. Równie ważny etap terapii to zabezpieczenie ran wynikających z zaawansowanego leczenia czy cięć operacyjnych. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu ma specjalistów i metody, które pozwalają na zaopiekowanie się chorymi, którzy zmagają się z ranami pooperacyjnymi i zmianami skórnymi powstającymi w wyniku działania leków ratujących życie.
W należącym do USK Przylądku Nadziei nad chorymi na nowotwory dziećmi od kilkudziesięciu lat czuwa wysokiej klasy specjalistka, pielęgniarka oddziałowa Irena Gil. Jak mówi kierownik kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej, prof. Krzysztof Kałwak, jej doświadczenie jest nieocenione:
- To jest absolutny ekspert, jeśli chodzi o leczenie ran myślę, że na skalę europejską co najmniej, bo ze swoimi wynikami jeździła już po świecie. My naprawdę mamy fantastyczny zespół i w tym zespole są perełki, takie jak na przykład pani Irena. To jest taki nasz wewnętrzny super konsultant. Pomaga w znalezieniu odpowiedniego preparatu, który zastosujemy na daną ranę i to działa.
Poza finansami, potrzebna jest też specjalistyczna wiedza
Specjalistka dodaje, że nie ma jednej metody leczenia ran:
- Musimy mieć pewność, że w ranie nie będą się rozwijały bakterie, wirusy czy grzyby, jednocześnie będą tą ranę oczyszczały i powodowały ziarninę. Nie ma jednego preparatu, którym wyleczymy ranę i w zależności od rodzaju rany musimy przemyśleć jaki preparat i jaki opatrunek zastosować.
Specjaliści USK zajmują się chorymi nie tylko bezpośrednio po zabiegach, jeszcze w szpitalu, ale także szkolą pacjentów i ich bliskich jak pielęgnować zmienione chorobowo miejsca po wyjściu do domu. Chodzi o to, aby skóra była elastyczna i niebolesna, a blizna niewidoczna. Poza finansami potrzebna jest jeszcze wiedza jakie preparaty zastosować. - Wyniki pracy Ireny Gil są spektakularne - podkreśla kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej, prof. Krzysztof Kałwak:
- Pamiętam takiego pacjenta, który był w jednym wielkim opatrunku ponieważ miał gigantyczną erytrodermię. Ten chłopiec wydawałoby się, że nie ma szans na przeżycie. Żyje, jest studentem w Warszawie. Wygląda dobrze, naprawdę dobrze i może chodzić na plażę.
Przed wypisaniem do domu rodzice operowanych dzieci są instruowani, że muszą obserwować czy nie dzieje się coś niepokojącego wokół opatrunku albo czy nie pojawia się ból w miejscu rany. W Przylądku Nadziei organizowane są warsztaty, podczas których opiekunowie mogą nauczyć się pielęgnować rany i zakładać opatrunki.
Zobacz: Most w Stroniu Śląskim został otwarty! Tym razem naprawdę, a nie tylko symbolicznie
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.