Dlaczego rektor Politechniki Wrocławskiej zrobił dyplom MBA na Collegium Humanum? "Musiałem się dokształcić"
Rektor Politechniki Wrocławskiej, profesor Arkadiusz Wójs, na antenie Radia Wrocław odpowiada na informacje, które ponad rok temu ujrzały światło dzienne. Wynika z nich, że profesor Wójs ma dyplom ukończenia studiów MBA na Collegium Humanum. Jak przyznaje sam rektor, wybór tej uczelni był sporym błędem.
Posłuchajcie całej rozmowy Krzysztofa Majewskiego z prof. Arkadiuszem Wójsem:
Krzysztof Majewski: Skończył Pan niesławne studia MBA na Collegium Humanum. Pan jest świetnie wykształcony w kraju i za granicą. Po co one panu były?
Prof. Arkadiusz Wójs: Tak, na początku tamtej kadencji miałem taką świadomość, że jestem nieprzygotowany, niekompletnie przygotowany do pełnienia takiej funkcji. Proszę mieć świadomość, że w Polsce rektorami zostają zwykle osoby, które były wcześniej wybitnymi naukowcami w swoich obszarach. W moim przypadku to jest fizyka teoretyczna, czyli praca z zespołami kilkuosobowymi. Byłem dziekanem, ale jednak kierowanie wydziałem, który ma paręset osób, a uczelnią, która ma 5 tysięcy pracowników, których się nie zna i gdzie się pracuje poprzez raczej nie osobiste kontakty czy zaufanie, ale przez procedury zarządzania, to jest zupełnie inny świat. W obecnej ustawie rektor dysponuje ogromnym majątkiem publicznym i odpowiada za to jednoosobowo. Tak że bardzo łatwo trafić wręcz do więzienia. Mieliśmy nawet groźby takich sytuacji we Wrocławiu.
Proszę mieć świadomość, że budżet Politechniki Wrocławskiej przekracza miliard złotych, a inwestycje są często w kwotach wielkich, kilkudziesięciu milionów, za które rektor odpowiada osobiście. Mamy radę uczelni, w której zasiadają specjaliści z biznesu, z ekonomii, przed którą ja się muszę spowiadać, tłumaczyć czy rozliczać. I wydawało mi się naturalne, że muszę się dokształcić, że mój brak wykształcenia czy doświadczenia zarządczego, psychologicznego z nauk społecznych, prawnych, to jest nieprofesjonalne. Próbowałem różnych rozwiązań: od książek, przez kursy dwudniowe. Za poradą osób, którym ufałem, zdecydowałem się na MBA. Był wybór pomiędzy różnymi uczelniami, zarówno naszą opcją na Politechnice Wrocławskiej, Uniwersytet Ekonomiczny też oferuje MBA. Są oczywiście prestiżowe opcje - głównie wahałem się pomiędzy studiami typu Oxford a studiami na jakiejś niezwiązanej z Politechniką Wrocławską, nijak polskim miejscu. Zdecydowałem się na coś, co okazało się bardzo niefortunne. To znaczy samo to, jakie tam odebrałem przeszkolenie, wydaje mi się, że jest warte swojej ceny. To znaczy sporo się nauczyłem.
To były bardzo tanie studia MBA. Nawet porównując do tego, ile kosztują na politechnice.
Wielokrotnie tańsze niż na przykład na Oksfordzie czy tego typu uczelniach. Natomiast też dużo mniej angażujące. Tak że chodzi nie tylko o koszt w pieniądzach, ale też w moim czasie. Naprawdę byłoby bardzo nieprofesjonalne, gdybym poświęcał połowę swojego czasu na douczanie się, zamiast zajmować się uczelnią. W sytuacji dramatycznej, kiedy była pandemia i nasza uczelnia przegrała właśnie konkurs na uczelnię badawczą i tak dalej. Tak że moim zdaniem to był jakiś kompromis. On z perspektywy dzisiejszej okazuje się bardzo niefortunny. I pewnie, że sam mogę doradzać innym, żeby drugi raz byli ostrożniejsi w takich decyzjach. Natomiast uważam, że jestem tu raczej osobą
poszkodowaną i przez to niestety imię naszej uczelni jest trochę narażone na szwank.
Ale jako że te studia łączą się z radami nadzorczych spółek Skarbu Państwa, to muszę spytać, czy pan zasiada w jakiejś?
I tak, i nie. To znaczy to nie jest spółka Skarbu Państwa, natomiast Politechnika Wrocławska ma udziały we Wrocławskim Parku Technologicznym i zawsze z tej racji zasiada przedstawiciel Politechniki Wrocławskiej, podobnie zresztą jak dwóch innych uczelni wrocławskich, które mają tam udziały.
Zanim zostałem rektorem, zasiadał tam z ramienia politechniki kanclerz. Natomiast, ponieważ ja kanclerza zwolniłem, to znaczy myśmy zrobili restrukturyzację uczelni zaraz na początku poprzedniej kadencji. Kanclerz stracił tę funkcję. No i dosłownie było parę osób, które mogły tam zasiadać. Ja i jeszcze jedna osoba, którą brałem pod uwagę. Zdecydowałem się, że ze względu na pewne nadzieje związane z rozwojem parku, muszę trochę tu ważyć słowa, ale myślałem, że nasza rola w parku jako politechniki będzie większa i że nasz wpływ na to, co się dzieje w parku będzie wręcz nieskończenie większy. To się nie ziściło, to zdecydowałem się, że sam przynajmniej przez jakiś czas w tym parku będę zasiadał. Szczerze mówiąc nie jestem tak na 100 procent pewien, czy ten dyplom był mi do tego potrzebny, dlatego, że jednak jestem profesorem inżynierem. Natomiast to fakt, że zasiadam w czymś, co jest spółką miejską, czyli spółką gminną w radzie nadzorczej.
Pan jest rektorem Politechniki Wrocławskiej. Mówił pan, że to jest bardzo duża uczelnia. To pewnie też może pan ocenić jakość edukacji, która została panu przekazana.
Wyobrażam sobie, że jest dokładnie taka, ile to kosztowało i ile to kosztowało mojego czasu. Po pierwsze studia MBA i executive MBA to jest co innego, żeby się dostać na executive MBA, ja musiałem we wniosku swoim na tę uczelnię uzasadnić, że mam doświadczenie zarządcze, co mnie nawet zresztą irytowało wtedy, że muszę się z tego tłumaczyć. I dlatego podobno trwają dwa semestry, a nie cztery. W czasie tych dwóch semestrów wszystko było online, bo wtedy była pandemia. No więc słuchaliśmy sobie tego wszystkiego zdalnie. Wydaje mi się, że się nauczyłem bardzo dużo. Zarówno w części finansowo-ekonomicznej, jak i takiej, powiedzmy zarządczej, mentalnej, typu jak rozwiązywać konflikty czy jak...
Ale naprawdę, jak się czyta doniesienia absolwentów Collegium Humanum, to oni mówią, że ta jakość nauczania była tragiczna.
No, domyślam się, że mogą tak oceniać, jeżeli mają inną perspektywę niż ja. Znaczy jeżeli na przykład ktoś wie, jak wyglądają studia, które kosztują wielokrotnie więcej i się odbywają na przykład stacjonarnie, gdzie podobno na niektórych studiach się pisze pracę MBA, to znaczy, że trzeba rozwiązać jakiś problem i przedstawić coś typu pracę dyplomową. Tu tego w ogóle nie było. To były tylko zajęcia. Nie było żadnych klasówek, tylko egzamin na końcu. Natomiast zajęcia były wszystkie w formie słuchanej. Tak że ja się dużo nauczyłem. Natomiast niewykluczone, że to jest bardzo mało w porównaniu do tego, ile wymaga od słuchacza normalny kurs executive MBA. Tego nie umiem ocenić. Natomiast faktycznie zajęcia były regularnie. Ja byłem pewnie na wszystkich i zawsze nas było sporo na tych zajęciach. Niestety, ponieważ to było w pandemii, to myśmy się jakby nie zakolegowali. Ja nie mam teraz relacji z tymi studentami. Natomiast paru z nich znam z imienia i nazwiska, bo to są też znane osoby z Polski.
Czy widzieliście się nawzajem na zajęciach?
Tak jak się słucha na Zoomie czy na jakimś innym komunikatorze tych zajęć, tzn. jak ktoś akurat wyświetli swoją twarz, to wyświetli, jak nie, to nie.
I rozumiem, że jako rektor Politechniki Wrocławskiej nie dostał Pan wpisu z miejsca. Czy tak to działa? Jak się jest rektorem, to piątka na świadectwie?
Faktycznie dostałem piątkę. Natomiast wyglądało to tak, że dostałem informację, w jakim terminie mogę zdać egzamin. Logowało się na na komputerze. Myślałem, że to jest jedyna opcja. Moja córka tak samo zdawała w pandemii w podstawówce swoje zajęcia. Czyli dostałem link, przez który mogłem zdawać egzamin. Nic mi wtedy nie było wiadomo o tym, że podobno niektórzy zdawali ten egzamin jakby niezależnie od tego, jak odpowiedzieli na pytania. Te pytania niektóre mnie zaskoczyły, niektóre nie. To było kilkadziesiąt pytań w kilkadziesiąt minut. Trzeba było odpowiedzieć na komputerze. Niektóre były dość intuicyjne, takie, na które dałoby się odpowiedzieć po chwili namysłu. Natomiast większość pytań była ciężkimi pytaniami, jak dla mnie ciężkimi pytaniami, z prawa. Ja nawet pamiętam sobie robiłem zrzuty ekranu tych pytań po to, żeby się potem jakby w żartach popisywać, jaki to jestem mądry. Czyli bardzo konkretne z prawa gospodarczego. Pytania, na które bez przygotowania ja sobie nie wyobrażam, bym mógł odpowiedzieć. Tak że w żadnym wypadku to nie był egzamin z wiedzy ogólnej. Natomiast znowu nie potrafię porównać tego do wymagań na innych szkołach czy kursach MBA.
Na Politechnice Wrocławskiej można zrobić kurs MBA, to pewnie stosowny profesor Panu powie jak tam jest.
Tak, mógłbym. Znaczy jasne, że mógłbym w ogóle zrobić te studia wtedy i z dzisiejszej perspektywy pewnie tak należało zrobić, bo krytyka, jaka by wtedy na mnie spadła byłaby niepomiernie mniejsza niż teraz.
Nie jestem pewny, bo to z kolei konflikt interesów. I też by pan dostał piątkę, bo kto własnemu rektorowi dałby jedynkę?
Pamiętam, że jak ja byłem niezadowolony ze swoich odpowiedzi na tym egzaminie, w tym Collegium, dlatego że obawiałem się, że na wiele pytań mogłem nie trafić z odpowiedzią, bo to naprawdę dla mnie były trudne pytania, mimo że się przygotowywałem do tego, bo mieliśmy mnóstwo materiałów, takich PDF-owych do uczenia się. Natomiast dostałem potem komunikat po zdaniu, że egzamin jest zdany, a dopiero na dyplomie zobaczyłem, że zdane na piątkę.
I Pan ma ten dyplom?
Tak, sobie go zatrzymałem na pamiątkę. Oczywiście nic z nim nigdy nie zrobię, tylko jako pewną śmiesznostkę z życia. Natomiast wracając jeszcze do tego wyboru. Wydaje mi się, że rzeczywiście warto było zrobić ten dyplom w każdym innym miejscu, mimo że każde inne miejsce, które wtedy rozważałem miało swoje wady. Na Politechnice Wrocławskiej jest problem, że ja bezpośrednio zarządzam Politechniką Wrocławską. I tak jak nie wyobrażałem sobie, żeby moja córka chodziła do naszego liceum, chociaż jest takie świetne, to tak samo, żebym ja studiował na naszej własnej uczelni. Uniwersytet Ekonomiczny - wydawało mi się, że to jest jednak kwestia prestiżowa. Teraz się to wydaje może śmieszne, należało tak zrobić, ale że jednak rektor jednej uczelni nie powinien na drugiej studiować. Jednak też jest to kwestia pewnego prestiżu. Uczelnie typu Cambridge czy Oxford czy jakieś inne zachodnie, to byłaby świetna inwestycja dla mnie do kariery po byciu rektorem. Wiadomo, że ja raczej już nie będę naukowcem po byciu rektorem. W młodym wieku zostałem rektorem, mam swoją chyba bardzo wyjątkową karierę naukową. Zostałem młodo członkiem Akademii Nauk, osiągnąłem w nauce sporo i to wszystko trwało 15 czy niewiele ponad 15 lat.
Teraz od około dekady już pełnię różne funkcje zarządcze. Nie wyobrażam sobie pracy naukowej w takim tempie i na takim poziomie, jak kiedy byłem młodym naukowcem, kiedy odnosiłem sukcesy, więc wiadomo, że będę sobie szukał jakiegoś innego miejsca, gdzie będę mógł robić coś dobrego i sensownego. Inwestowanie zaraz na początku kadencji, kiedy uczelnia jest w dużych tarapatach, a ja muszę się dopiero nauczyć, jak zarządzać tak dużym organizmem, inwestowanie połowy swojego czasu i ogromnych pieniędzy, oczywiście, że publicznych, dlatego, że za to musi zapłacić uczelnia, studia na przykład na Cambridge - to byłoby oczywiste, że już sobie szukam pracy po byciu rektorem. Wszystko ma swoje wady. Natomiast z dzisiejszej perspektywy moim zdaniem wszystko koniec końców byłoby lepsze niż Collegium Humanum.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję.
Na czym polega afera Collegium Humanum?
Przypomnijmy, że afera Collegium Humanum, jak określiło ją Centralne Biuro Antykorupcyjne, to sprzedaż dyplomów MBA na szeroką skalę. Rektor tej uczelni, Paweł Cz. usłyszał zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za wystawianie dyplomów ukończenia studiów podyplomowych. W sumie postawiono mu aż 30 zarzutów.
Jak ujawniono w toku śledztwa, dyplomami tymi posługiwały się osoby zasiadające w radach nadzorczych. Wśród osób, które miały posługiwać się dyplomami uzyskanymi w Collegium Humanum są znani politycy, urzędnicy i celebryci. Wśród osób, które w tej sprawie usłyszały zarzuty był też Ryszard Czarnecki, były europoseł PiS.
W kontekście afery Collegium Humanum już kilka miesięcy temu pojawiło się również nazwisko Jacka Sutryka. Absolwentami tej uczelni mieli być również urzędnicy Urzędu Miasta i Urzędu Marszałkowskiego.
Czytaj także: Co dalej z Trzonolinowcem? Nareszcie są nowe informacje w sprawie budynku
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.