"DIOZ stosuje metody bandyckie". Była wolontariuszka opowiada o praktykach organizacji
Wykradanie zwierząt pod osłoną nocy i nieprawidłowości w organizacji zbiórek – to tylko szczyt góry lodowej zarzutów, które byli współpracownicy, lub właściciele odebranych czworonogów zarzucają Dolnośląskiemu Inspektoratowi Ochrony Zwierząt. Prokuratura we współpracy z Centralnym Biurem Śledczym Policji od kilku miesięcy weryfikuje działalność stowarzyszenia.
Radio Wrocław dotarło do osób, które mówią o sobie wprost: jesteśmy ofiarami DIOZ-u. - Stosują metody bandyckie – mówi Elżbieta Hampel z Bolkowa, która była wolontariuszką stowarzyszenia:
- Te działania w trakcie tych interwencji w których ja z nimi uczestniczyłam, no wiele tam było nieprawidłowości. Włamujemy się kiedy nie ma właściciela, o godzinie 16:00, kiedy dochodzi też do jakiś zmian w policji. Wchodzimy, zabieramy, uciekamy. Nie pytamy się czy zwierzę jest chore, czy jest leczone czy kto jest jego właścicielem.
Polecamy: Kiedy wystartuje rower aglomeracyjny? Stacje wypożyczania pojawią się w pięciu gminach
Prezes DIOZ-u: nie ma żadnych nieprawidłowości w naszej organizacji
Konrad Kuźmiński, prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, zapewnia, że kontrole nie mogą wykazać nieprawidłowości, bo takich w DIOZ-ie nie ma:
- Nikt z organizacji nie ma postawionych zarzutów dotyczących rzekomych nadużyć finansowych, rzekomych nieprawidłowości, w zakresie prowadzenia naszej działalności.
Śledczy prowadzą dwanaście spraw przeciwko DIOZ-owi. Aktualnie zostały one połączone w jedno postępowanie. - Mam nadzieje, ze wreszcie skończy się ten terror, który panuje w tej organizacji – powiedziała Radiu Wrocław Elżbieta Hampel z Bolkowa. - Zmuszano mnie, abym w razie śledztwa o odebranie zwierzęcia, zeznawała tak jak każe prezes. Kiedy się sprzeciwiłam, zemścili się na mnie - dodaje:
- Kiedy powiedziałam, ze zeznam tak jak było, to cztery miesiące później zniknęły moje trzy koty z podwórka. Podczas mojej nieobecności, kiedy rodzina się nimi zajmowała, no po prostu oni nie dopilnowali. Została przedstawiona wersja, ze trzy biegły sobie wesoło przy drodze, potem te wersje tak kwitły, ewoluowały. Potem okazało się, że jednak była pani zwyrolka, która trzymała koty w szopie.
Sprawdź również: Jak zagospodarować teren byłego targowiska "Flora" w Jeleniej Górze? Mieszkańcy są podzieleni
"Jesteśmy ofiarami DIOZ-u. Organizacja stosuje bandyckie metody"
Prezes DIOZ-u, Konrad Kuźmiński, twierdzi, że jej zarzuty to zwykły hejt:
- Co do prześladowców, co do osób, które są zwykłymi hejterami, no ciężko mi się odnosić do ich twierdzeń. Są to twierdzenia nigdy nie potwierdzone, ta osoba nigdy nie była, w ośrodku DIOZ, także nic więcej na jej temat powiedzieć nie mogę.
Prokuratura postępowania w sprawach nieuzasadnionego odbierania zwierząt, naruszania nietykalności cielesnej oraz właśnie nieprawidłowości przy organizacji zbiórek połączyła w jedno dochodzenie nadzorowane przez prokuraturę okręgową w Świdnicy.
Ważne: Skrajnie zaniedbany pies odebrany właścicielce. Kobieta odpowie przed sądem
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.