Minęło 58 lat od tragicznej śmierci Zbigniewa Cybulskiego. Wspominamy wybitnego aktora
Zbigniew Cybulski zmarł dokładnie 58 lat temu, próbując wskoczyć do rozpędzającego się pociągu na wrocławskim Dworcu Głównym. Był jednym z najpopularniejszych polskich aktorów, a po sobie pozostawił nie tylko niezapomniane role, ale także głęboki ślad w sercach widzów. Jego charyzma, talent i nietuzinkowa osobowość wciąż budzą emocje. Ludzie, którzy pamiętają go z tamtych lat, dzielą się wspomnieniami pełnymi podziwu i nostalgii:
- Bardzo dobrze wspominam i miło. Mało jest teraz właśnie takich aktorów.
- Wychodził z hotelu Monopol i nie zdążył na pociąg do Warszawy, na "Odrę" chyba. Najbardziej lubiłem "Giuseppe w Warszawie". Zapowiadał się nieźle.
- "Giuseppe w Warszawie", z przyjemnością oglądałem go po raz któryś już. Sławę większą jeszcze mógł osiągnąć, światową nawet.
Zobacz też: Ten obraz był zaginiony przez ponad 70 lat. Teraz wrócił do Wrocławia!
Cybulski zginął u progu międzynarodowej kariery
Dworzec kolejowy we Wrocławiu był miejscem, gdzie Cybulski bywał często – zawsze w biegu, zawsze na ostatnią chwilę. Kolejarze, którzy mieli z nim styczność, wspominają jego charakterystyczny pośpiech i historie, które krążyły między pracownikami kolei:
- Ponoć zawsze się śpieszył, zawsze na ostatnią chwilę wbiegał. Krążą historie między kolejarzami, że zawsze na niego czekali, bo wiedzieli, że wejdzie na ostatnią chwilę i się spóźni.
Dzień przed tragiczną śmiercią Cybulski otrzymał propozycję zagrania w amerykańskiej, telewizyjnej wersji "Tramwaju zwanego pożądaniem". Otwierały się przed nim drzwi do międzynarodowej kariery, a prywatnie był ojcem małego chłopca, który potrzebował jego obecności. Tragiczny wypadek zakończył życie artysty u szczytu możliwości, pozostawiając pytanie: jak wielkie sukcesy mógł jeszcze osiągnąć?
Przeczytaj również: Legnica: Wróciła kultowa Scena na Piekarach. Teatr przeniesie się tam na dłużej?
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.